Dzisiaj mam dla Was recenzję najnowszego albumu grupy Myslovitz. Zespół ten jest mi najbliższy, nie ma utworu, którego bym nie znała oraz faktu ich z historii, którego bym nie kojarzyła. Odejście wokalisty, który udzielał się w zespole przez 20 lat było dla wszystkim szokiem, mimo, że gołym okiem było widać jaka sytuacja panuje w zespole i to nie od dzisiaj, a już od kilkunastu lat. Płyta ta była dla mnie ważna, bo jej wydanie to pewien przełom. Z jednej strony pokazanie, że brak Artura to nie tragedia, a z drugiej, że Myslovitz dalej potrafi tworzyć ładne piosenki. Czy udowodnili nią, że zespół nic nie stracił na jego odejściu pozostawmy już do opinii indywidualnej każdego słuchacza.
Poniżej moje zdanie, a recenzje standardowo znajdziecie TUTAJ.
_________________________________________________________________________________________________________________
Odejście Artura było szokiem. Wiele fanów zadawało sobie pytanie: co dalej będzie z Myslovitz? Czy w ogóle możemy się jeszcze czegoś spodziewać z ich strony? Początkowo była mowa o EPce na dobry start z nowym wokalistą, lecz nagle pomysł ten przerodził się w coś większego – w pełnowymiarowy album. Jeśli nadal nie znacie odpowiedzi na powyższe pytania to odpalcie 1.577 a rozwiążą się one w mig.
Tajemnice 1.577 stopniowo było obnażane na antenie radiowej Trójki. Początkowo pojawiało się 60 sekund danego utworu, które robiło niesamowity apetyt na wysłuchanie go w całości, a następnie w autorskich programach redaktorów pojawiały się one już w całej swojej okazałości. Jako pierwszy w ogóle fanom został zaprezentowany utwór Trzy Sny o Tym Samym. To właśnie on był grany na koncertach jako zapowiedź nowej płyty i trzeba przyznać, na występach live sprawdzał się idealnie, a studyjnie również brzmi dobrze. Wróćmy jednak do prawidłowej kolejności – krążek otwiera Telefon, który ukazuje nieco liryczne oblicze Michała. Całość jest bardzo spójna, w miarę trwania stopniowo się rozkręca aż wreszcie następuje kulminacja – wyrazisty wokal, gitary! Nie bójcie się – drugi kawałek o nazwie Prędzej Później Dalej to już żywiołowe, ostre granie. Kawałek był nawet obdarowany tytułem ‘Piosenka Dnia’ w radiowej Trójce. Jest on wynikiem pracy Jacka Kuderskiego, który początkowo widział go na kształt Munich Editors, lecz mimo to, że zespół trochę odszedł od tego pomysłu, to faktycznie te napędzane gitary trochę przypominają granie Brytyjczyków.
Znów możemy złapać oddech i przejść do Wszystkie Ważne Zawsze Rzeczy z bardzo optymistyczną melodią i gościnnym udziałem Natalii Baranowskiej. Koniec Lata to jak dla mnie próba zmiany czegoś na siłę. Mimo niezbyt dobrego wejścia na szczęście w mniej więcej połowie przychodzi w nim czas na refren, który jest genialny i wtedy już pogłaśniam dźwięk z przyjemnością. Hipnotyzujące gitary porywają w mroczny trans – no tylko ten początek! Trzy procent to już Myslo jakie znamy od lat mniej więcej z okresu Korova Milky Bar. Genialne gitary!
Jaki to Kolor? / GFT i Jaki To Kolor? / 4.00 mimo, że mają podobne tytuły to od siebie różnią się znacząco. W pierwszy kawałku wita nas gitara akustyczna i nawiązanie do britpopowych inspiracji i początków zespołu, a w druga kompozycja jak nic przypomina mi Wyznanie z debiutanckiego krążka. Szum to już niemal finisz – mogę spokojnie zaliczyć go do jednej grupy wraz ze wspominanymi już utworami Wszystkie Ważne Zawsze Rzeczy oraz Trzy Sny o Tym Samym. Charakteryzuje je to samo, lekki wokal, delikatne gitary. Faktycznie przypomina on pierwsze dokonania grupy, jak to sam zauważył Jaca przy okazji jednego ze swoich wpisów na Facebooku zespołu. Na sam koniec mamy Być jak Johny Wayne, którego początek przypomina akustyczne wykonanie kompozycji Myslovitz. Mimo, że tekst banalny, to brzmi bardzo szczerze.
Cieszę się, że chłopaki odżyli, nabrali sił i bez kontroli nad głową nagrali nową płytę. Gdzieś przeczytałam, że rewolucji ona nie zrobiła, ale jestem przekonana, że prawdziwi fani (nie ci którzy się odwrócili, ale ci którzy byli i wspierali) docenią ile pracy chłopaki włożyli w to wszystko i jeśli trzeba na coś to przymkną oko. Ważne jest, żeby w zespole panowała dobra atmosfera, fani również to odczuwają podczas koncertów kiedy jest źle, a kiedy dobrze. Teraz widać tę radość z grania (u każdego!) i to naprawdę nas – fanów – cieszy.
czwartek, 30 maja 2013
niedziela, 26 maja 2013
podstrona "z humorem :)" aktualna
Na podstronie "z humorem :)" możecie znaleźć najnowsze opracowanie wiosennej edycji sprawdzianów pod kątem nieoczywistych sformułowań obecnych w Waszych pracach.
środa, 22 maja 2013
Nowe kierunki w sztuce - WASZE KIERUNKI
Z przyjemnością informuję, że mozolny i czasochłonny proces sprawdzania zadań grupowych nareszcie dobiegł końca!
Garść statystyk:
- Złożono 60 manifestów i trudną do określenia liczbę dołączonych do nich prac.
- 54 manifesty powoływały do życia absolutnie nowe, oryginalne i nieistniejące wcześniej kierunki w sztuce.
- 56 manifesty były pracami grupowymi.
- Do manifestów dołączone były najczęściej prace plastyczne i fotografie, jednak nie zabrakło również filmów, utworów muzycznych oraz dwóch tomików wierszy.
- Wykorzystano skalę ocen od dostatecznej do celującej, z czego prawie 3/4 ocen stanowiły dobre i bardzo dobre.
Wczoraj otrzymałam od Dyrekcji szkoły pisemną zgodę na organizację wystawy "Nowe Kierunki w Sztuce", która ma prezentować złożone do mnie manifesty i prace. Wernisaż wystawy ma się odbyć podczas Juwenaliów Szkolnych.
Ze względu na prace organizacyjne, proszę osoby, które NIE ZGADZAJĄ SIĘ na prezentację swoich prac o poinformowanie mnie o tym, jednak gorąco zachęcam do pokazania swojej twórczości (prawie) wszystkich uczniów, którzy złożyli prace - BEZ WZGLĘDU NA OCENĘ JAKĄ OTRZYMALI!
Ofiarą cenzury padła niestety całość jednego ze złożonych zadań oraz "pół" innego zadania.
Zadania powoływały do życia lub opisywały następujące zjawiska w sztuce (kolejność całokowicie przypadkowa):
- notatnik artysty
- modyzm
- computer art
- sogonizm
- wertykalizm
- otwartonizm
- abskondycjonizm
- csf
- imaginationizm
- frutti in plasta
- cytato art
- fidbakizm
- smilizm
- tęczolizm
- flauryzm
- friżamizm
- ąnizm
- szosurizm
- egzystencjalizm
- soleizm
- ars perae
- pałeczkowalizm
- scatanteism
- gluizm
- septemizm
- pop portrecizm
- utanizm
- demokratyzm
- photodans
- sourrire chanson
- zdrowizm
- stafizm
- ritornizm
- amoris natura
- multistylizm
- destrukcyjna psychika
- prenaturalizm
- kwiatoizm
- agminika
- infinitionizm
- concordianizm
- post neofferetisque
- tekturyzm
- cieloizm
- interpunkcjonizm
- fotomalarstwo
- sss
- surnegatywizm współegzystencjalny
- faunizm
- florello capolavoro
- monedaryzm
- jedna rasa - Ludzka Rasa
- wok funky
- street fashion
- parody art
- karoka
- gendai tosaku
- morizm
- sodalizm
- poręczyzm
poniedziałek, 20 maja 2013
Depeche Mode - Delta Machine (recenzja)
13 krążków na koncie i rzesze fanów na całym świecie to całkiem niezły wynik. Utrzymywać się na topie przez niemal 33 lata – za to również należy się szacunek. Czy po tylu latach Depeche Mode muszą coś komuś udowadniać? Zdecydowanie nie.
Nowy album Depeche Mode jak na moje oko nie bardzo zachwycił krytyków. Spodziewano się nie wiadomo jakiej rewolucji, a tu na Delta Machine czuć przecież, że muzycy idą z duchem czasu i proponują aktualne trendy w postaci elektroniki, ale i nie szczędzą też surowego typowo depeszowego brzmienia. Wszystko jest na nim jednak ze zdrowym umiarem, nie znajdziemy na nim przesadzonych dupstepowych kawałków, ani brudnych ciężkich gitar. David Gahan i spółka wypracowali już swój własny styl, który się kocha i którego się trzymają od lat – to dobrze, a że próbują zaproponować słuchaczowi pewną świeżość – to również wychodzi im na plus, ponieważ granie tego samego od 30 lat przyprawiło by fanów o znudzenie, lecz co poniektórzy chyba tego nie zauważyli.
Początkowo można sądzić, że na tym krążku brak typowego przeboju, jednak wątpię, że jest osoba, której po jego przesłuchaniu nie utkwiło w głowie świetne synthpopowe Should Be Higher czy genialne Soothe My Soul. No właśnie, według mnie to murowane hity, bez których koncerty od teraz się już nie obejdą. Również singlowego, spokojnego Heaven długo nie wygonimy z naszej podświadomości. Tak jak już wspominałam Depeche Mode blisko obcują na tej płycie z elektroniką, czego doskonałym przykładem są pełen niepokoju Secret to The End oraz My Little Universe. Ze świetną bluesową gitarą spotykamy się w Slow i Goodbye, a w Soft Touch/ Raw Nerve mamy znów synthpop na niezłym poziomie, którym zdecydowanie nie pogardzą Ci starsi fani grupy. Trio lubi słuchacza wprowadzać w trans i stopniowo obnażać przed nim utwory, tak jest i w rozpoczynającym płytę Welcome To My World, który rozkręca się dopiero po 1,5 minucie oraz w Angel gdzie wybuch następuje mniej więcej w tym samym czasie. Są również takie, które utrzymują nas w niepewności przez cały czas, aż do końca. To właśnie w The Child Inside mamy wrażenie, że już za chwile będzie wielkie BUM, jednak nagle ktoś ukraca nasze przewidywania i wraca do monotonii, która trwa tak przez ponad 4 minuty.
Panowie tym albumem udowadniają, że można tworzyć coś co podaje się fanom od lat, ale być przy tym na czasie i nie zanudzać. Jeśli ktoś myślał, że grupa nagle zmieni stylistykę to po prostu grubo się mylił. Panowie prezentują po raz kolejny to co wychodzi im najlepiej w pewnym odświeżeniu, dzięki czemu przyjemnie jest do Delta Machine wracać ponownie. Zdecydowanie jest to dobra płyta, która z pewnością sprawdzi się na koncertach. W Polsce także – 25 lipca, Stadion Narodowy; 24 lutego 2014 roku, Atlas Arena, Łódź. Tej drugiej daty bardzo, bardzo nie mogę się już doczekać!
Z recenzją jak zwykle możecie się zapoznać również pod tym adresem.
___________________________________________________________________________________
PS. Ktoś może przypadkiem wybiera się do Łodzi na ich koncert? :D
Nowy album Depeche Mode jak na moje oko nie bardzo zachwycił krytyków. Spodziewano się nie wiadomo jakiej rewolucji, a tu na Delta Machine czuć przecież, że muzycy idą z duchem czasu i proponują aktualne trendy w postaci elektroniki, ale i nie szczędzą też surowego typowo depeszowego brzmienia. Wszystko jest na nim jednak ze zdrowym umiarem, nie znajdziemy na nim przesadzonych dupstepowych kawałków, ani brudnych ciężkich gitar. David Gahan i spółka wypracowali już swój własny styl, który się kocha i którego się trzymają od lat – to dobrze, a że próbują zaproponować słuchaczowi pewną świeżość – to również wychodzi im na plus, ponieważ granie tego samego od 30 lat przyprawiło by fanów o znudzenie, lecz co poniektórzy chyba tego nie zauważyli.
Początkowo można sądzić, że na tym krążku brak typowego przeboju, jednak wątpię, że jest osoba, której po jego przesłuchaniu nie utkwiło w głowie świetne synthpopowe Should Be Higher czy genialne Soothe My Soul. No właśnie, według mnie to murowane hity, bez których koncerty od teraz się już nie obejdą. Również singlowego, spokojnego Heaven długo nie wygonimy z naszej podświadomości. Tak jak już wspominałam Depeche Mode blisko obcują na tej płycie z elektroniką, czego doskonałym przykładem są pełen niepokoju Secret to The End oraz My Little Universe. Ze świetną bluesową gitarą spotykamy się w Slow i Goodbye, a w Soft Touch/ Raw Nerve mamy znów synthpop na niezłym poziomie, którym zdecydowanie nie pogardzą Ci starsi fani grupy. Trio lubi słuchacza wprowadzać w trans i stopniowo obnażać przed nim utwory, tak jest i w rozpoczynającym płytę Welcome To My World, który rozkręca się dopiero po 1,5 minucie oraz w Angel gdzie wybuch następuje mniej więcej w tym samym czasie. Są również takie, które utrzymują nas w niepewności przez cały czas, aż do końca. To właśnie w The Child Inside mamy wrażenie, że już za chwile będzie wielkie BUM, jednak nagle ktoś ukraca nasze przewidywania i wraca do monotonii, która trwa tak przez ponad 4 minuty.
Panowie tym albumem udowadniają, że można tworzyć coś co podaje się fanom od lat, ale być przy tym na czasie i nie zanudzać. Jeśli ktoś myślał, że grupa nagle zmieni stylistykę to po prostu grubo się mylił. Panowie prezentują po raz kolejny to co wychodzi im najlepiej w pewnym odświeżeniu, dzięki czemu przyjemnie jest do Delta Machine wracać ponownie. Zdecydowanie jest to dobra płyta, która z pewnością sprawdzi się na koncertach. W Polsce także – 25 lipca, Stadion Narodowy; 24 lutego 2014 roku, Atlas Arena, Łódź. Tej drugiej daty bardzo, bardzo nie mogę się już doczekać!
Z recenzją jak zwykle możecie się zapoznać również pod tym adresem.
___________________________________________________________________________________
PS. Ktoś może przypadkiem wybiera się do Łodzi na ich koncert? :D
wtorek, 7 maja 2013
KONKURS! Piątki czekają!
Już w przyszłym tygodniu odbędą się pierwsze turnieje muzyczne dotyczące tematów z rozdziałów 9 i 10 naszego podręcznika. W poszczególnych klasach z muzyką spotykać się będziemy w kolejne majowe dni.
Przy okazji turnieju ogłaszam konkurs, którego nagrodami są piątki za aktywność:
Proszę rozpoznać przynajmniej 35 artystów, których wizerunki umieszczone są w poniższym photo story "Jazz i nowe formy muzyki popularnej". W przypadku zdjęcia zespołu proszę podać nazwę zespołu oraz nazwisko/pseudonim lidera (liczone razem jako jedna odpowiedź). Rozwiązania (podpisane imieniem, nazwiskiem i klasą) proszę przesłać do mnie drogą mailową na adres asia.rzonca@interia.pl lub przekazać mi osobiście w szkole (ale nie na jakiejś obszarpanej kartce, tylko takiej ładnej).
Na odpowiedzi CZEKAM DO 15 MAJA!!!
Miłego oglądania :)
poniedziałek, 6 maja 2013
41. urodziny Artura Rojka! cz.3 i ostatnia ;)
To już trzecia i ostatnia część materiału stworzonego z okazji urodzin byłego frontmana Myslovitz!
Artur Rojek choć najbardziej jest znany z zespołu Myslovitz,
ma oprócz niego na koncie sporo osiągnięć w innych dziedzinach
artystycznych. Od kilku lat organizuje jeden z najciekawszych festiwali
muzycznych, którego doceniają zagraniczne portale takie jak
Pitchfork.com, ma też w swoim życiorysie punkt Lenny Valentino. Ale zacznijmy wszystko od początku, a raczej od końca, bo właśnie od Lenny Valentino.
Zespół Myslovitz był zbiorem
pięciu całkiem innych od siebie osobowości. Nie raz dochodziło do
sprzeczek zanim grupa podjęła jakąś decyzję. W takich przypadkach zwykle
muzycy decydują się na założenie osobnej formacji, w której będą się
mogli spełnić w innym gatunku, niż proponuje macierzysta formacja lub
też mieć samemu nad wszystkim władzę. W 1998 na taki krok zdecydował się
Artur i założył grupę Lenny Valentino. Jego nazwę zaczerpnął z tytułu piosenki brytyjskiego zespołu The Auteurs. Tak opisuje swoje zamiary:
Lenny Valentino miał odejść od stricte gitarowego grania, od takiej typowej piosenki, w stronę muzyki przestrzennej, trudniejszej, wymagającej większej uwagi.
Pierwszym członkiem, którego Rojek poprosił o współpracę był Mietall Waluś, z którym powstały jako pierwsze kawałki Chłopiec z plasteliny oraz Trujące kwiaty.
Od tego czasu grupa zaczęła dawać sporadycznie
koncerty, a skład wielokrotnie ulegał zmianie. Przewinął się przez niego
Lala, Bartek Królikowski, Michał Koterba, a na stałe zaaklimatyzowali
się póki co Maciek Cieślak, Jacek Lachowicz i Arek Kowalczyk. W
międzyczasie Paweł ‘Józek’ Jóźwicki w ramach firmy BMG stworzył Sissy
Records do której muzycy zwrócili się ze swoją debiutancką płytą. Ta
choć z pozoru prosta rzecz oznaczała początek konfliktu z Sony, z którym
kontrakt miał podpisany Myslovitz. Wkrótce po burzliwych rozmowach i po podzieleniu się zyskiem z wydania krążka firmy doszły do porozumienia i Uwaga! Jedzie tramwaj!
światło dzienne ujrzał 12 listopada 2001 roku. Od razu po wydaniu na
konto muzyków trafiały pozytywne recenzje za to wydawnictwo. Słów
uznania nie szczędziła Machina, a Fryderyk w kategorii Muzyka
Alternatywna trafił właśnie na ich konto! Pojawiały się nawet porównania
Rojka do Thoma Yorke’a – wokalisty Radiohead. W ramach promocji płyty
odbyła się trzynasto-koncertowa trasa, po której niestety wszystko
zaczęło się psuć, powstały konflikty między muzykami, a Lenny Valentino wkrótce przestało istnieć.
Grupa zagrała później jeszcze trzy razy – w 2003
roku na gali wręczenia Paszportów Polityki oraz w 2006 na pierwszej
edycji OFF Festivalu i 4 lata później również na tej imprezie. Podczas
tego drugiego spotkania coś w muzykach drgnęło, pojawił się pewien
bodziec, który mógł być na tyle silny, aby odnowić znajomości i ponownie
zacząć występować, jednak wszelkie spekulacje zostały szybko ucięte.
Niespodziewanie jeszcze z okazji 10-lecia wydania Uwaga! Jedzie tramwaj! grupa zorganizowała pięciokoncertowe turnee po kraju odwiedzając przy tym największe miasta, bo jak to sam Artur mówił, poczuł taką wewnętrzną potrzebę reaktywacji.
Cieszył się, że krążek choć wydany 10 lat temu nadal zbiera dobre
opinie i może pochwalić się niezłymi recenzjami. Na tę specjalną okazję
grupa przygotowała dwa covery: Don’t Answer Me Alan Parsons Project oraz Over The Ocean amerykańskiego Low’a.
Jak już wspomniano Lenny Valentino wystąpili podczas pierwszej odsłony OFF festiwalu, czego inicjatorem był sam Artur. Pod wpływem zagranicznych tras z Myslovitz
zapragnął stworzyć w Polsce coś na kształt właśnie zagranicznych
festiwali. Początki nie były łatwe, lecz gdy rzucił hasło ‘festiwal z
muzyką offową’ władze uległy i dostał pełne pozwolenie. Sam tak to
komentuje:
Chodziło o to, żeby w nazwie zawarła się idea promowania zjawisk, które są ciekawe, ale nie istnieją w głównym nurcie, choć czasami mają spory potencjał komercyjny. Stąd w nazwie ‘off’, co może znaczyć wiele – poczekalnia, boczny tor, inny kierunek. To jest takie hasło spajające.
Po raz pierwszy impreza odbyła się w Mysłowicach i
okazała się sporym sukcesem. Od 2010 zmieniła swoje miejsce i jak do tej
pory odbywa się w Katowicach. Co roku przyjeżdżają tam gwiazdy
światowej alternatywy i nie tylko. Muzyka proponowana przez Rojka
nie zamyka się tylko na nią, bowiem zapraszani artyści obracają się w
takich gatunkach muzyki jak r&b, hip hop, indie rock czy
elektronika. Na scenach można było zobaczyć już takie zespoły jak Iggy And The Stooges, Mazzy Star, Metronomy, Neon Indian, Dinosaur Jr. czy O.S.T.R. W tym roku będzie można usłyszeć legendarnych My Bloody Valentine czy The Smashing Pumpkins.
Artur ma na swoim koncie kilka
ciekawych współprac. Niejednokrotnie gościnnie pojawiał się na płytach
Andrzeja Smolika i udzielał swojego głosu w kawałkach 50 tysięcy 881, Dig i Din czy 50 Trees. Stworzył z nim również hymn olimpijski na igrzyska w Atenach w 2004 roku - Jeszcze jeden piękny dzień oraz utwór Prosta Rzecz, który stał się dźwiękowym symbolem piłkarskiej Orange Ekstraklasa. Pojawił się także gościnnie na płycie grupy Pustki w utworze Nieodwaga, a także Silver Rocket w kawałku Now. Zaśpiewał również dwie kompozycje – Cokolwiek się zdarzy i Cisza i wiatr na potrzeby filmu ‚Rodzinka Robinsonów’.
41. urodziny Artura Rojka! cz.2
Zapraszam do przeczytania drugiego artykułu, w którym przyjrzałam się wszystkim dotychczas wydanym płytom Myslovitz.
________________________________________________________________________________
Godzinę temu przedstawiliśmy Wam historię powstania zespołu Myslovitz, co jest główna zasługą Artura Rojka, który właśnie dzisiaj obchodzi swoje 41. urodziny! Wokalista wraz z nim wydał aż 8 płyt i zebrał za nie sporo prestiżowych nagród. Przyjrzyjmy się zatem każdej z nich i przypomnijmy sobie jak doszło do ich nagrania, co dały one grupie oraz skąd wzięły się pomysły na teksty i ich tytuły!
Rok 1996 oprócz drugiej płyty przyniósł zespołowi również.. Przemka Myszora. Artur miał chwilowe problemy zdrowotne i nie mógł grać na gitarze, dlatego potrzebował kogoś, kto pomoże im zająć się tym instrumentem. Artur na pytanie dlaczego akurat Przemka poproszono o współpracę, wspomina:
20 kwietnia 2012 do wiadomości publicznej trafiło oświadczenie muzyków, że zespół kończy działalność w dotychczasowym składzie. Z Myslovitz zdecydował się odejść Artur Rojek. Ci, którzy byli blisko zespołu, wiedzieli, że już od dawna nie było dobrze, jednak taka a nie inna decyzja wstrząsnęła wszystkimi bez wyjątku. Artur rozpoczął solową działalność artystyczną oraz w pełni poświęca się swoim innym zajęciom, o których będziemy pisać już za godzinę ;)
________________________________________________________________________________
Godzinę temu przedstawiliśmy Wam historię powstania zespołu Myslovitz, co jest główna zasługą Artura Rojka, który właśnie dzisiaj obchodzi swoje 41. urodziny! Wokalista wraz z nim wydał aż 8 płyt i zebrał za nie sporo prestiżowych nagród. Przyjrzyjmy się zatem każdej z nich i przypomnijmy sobie jak doszło do ich nagrania, co dały one grupie oraz skąd wzięły się pomysły na teksty i ich tytuły!
Myslovitz (1995)
Jedną z nagród Mokotowskiej Jesieni Muzycznej było nagranie debiutanckiej płyty do czego doszło w połowie lipca 1995 roku w Łodzi. Kluczową postacią kierującą wszystkimi pracami był tam Ian Harris współpracujący niegdyś z Joy Division czy The Exploited. Dzięki niemu chłopakom udało się nagrać naprawdę dobrą płytę. Była to osoba, potrafiąca nadać dobry kierunek w którym mieliby iść. Album Myslovitz był uważany za ten, który może dać początek nowym trendom. Pozytywne recenzje pojawiły się w Teraz Rocku, Gazecie Wyborczej i Expressie Wieczornym – bardzo popularnych wtedy i szanowanych czasopismach. Mimo tak dobrych opinii nie pomogła ona grupie w jej lepszej sprzedaży, single trafiały na dolne pozycje list przeboje, nie pojawiały się również lepsze propozycje koncertów niż dotychczas. Jednak opinia dziennikarzy była ważna, a ci byli bardzo ciekawi co zespół pokaże jeszcze na następnych płytach.Sun Machine (1996)
Następny rok przyniósł drugą płytę grupy – Sun Machine, ponieważ muzycy mieli na koncie kilka niewydanych nigdzie kawałków, a pomysł wydana ich na EPce zdecydowanie nie spodobał się. Wytwórnia kazała nagrać kilka dodatkowych piosenek i wydać normalny album. Tak Artur wspomina tę sytuację:Gdy wróciłem do Mysłowic, od razu spotkałem się z Jacą i wkurzony powiedziałem, że jeśli już musimy nagrywać dodatkowe piosenki, to będą to same najgorsze. Po latach jednak dodaje: Już nie pamiętam, czy tak właśnie zrobiliśmy, czy może w trakcie nagrywania coś się zmieniło, ale nie była to płyta robiona z taką świadomością jak poprzednia. Chciałem po prostu jak najszybciej ją nagrać i wydać. Wyobrażałem sobie, że Myslovitz powinien nagrywać płyty, z których każda ma być concept albumem. Każda powinna być osobną historią. Strasznie się zezłościłem, że Sony wywierało na nas nacisk. Nie czułem, że to jakiś kolejny krok naprzód.Jak się później okazało płyta spotkała się z mieszanym odbiorem. Dziennikarze nie wiedzieli do końca co o niej sądzić. Mimo, że utwory Peggy Brown czy z Twarzą Marylin Monroe do dzisiaj są uważane za jedne z najlepszych kawałków tej grupy, to całość nie otrzymała zbyt dobrych recenzji.
Rok 1996 oprócz drugiej płyty przyniósł zespołowi również.. Przemka Myszora. Artur miał chwilowe problemy zdrowotne i nie mógł grać na gitarze, dlatego potrzebował kogoś, kto pomoże im zająć się tym instrumentem. Artur na pytanie dlaczego akurat Przemka poproszono o współpracę, wspomina:
Był najlepszym gitarzystą w mieście, wychował się na dobrej gitarowej muzyce, grał w October’s Children – pierwszym zespole z Mysłowic, który coś osiągnął.Muzyk jak się później okazało został w grupie już na zawsze.
Z rozmyślań przy śniadaniu (1997)
Do studia Radia Gdańsk zespół przyjechał z siedemnastoma gotowymi piosenkami. Rolę Iana przejął bardziej doświadczony wtedy Tomek Bonarowski. Każdy nagrywał po kilkanaście swoich partii, a gdy Tomek widział, że wraz z nagraniem kolejnej idzie coraz to gorzej, dał im spokój i gdy tylko jakaś mu się spodobała przechodzili do kolejnych nagrań. Ważną rzeczą na tej płycie były teksty w większości inspirowane filmami oraz książkami. Tytuł Myszy i ludzie Wojtek zaczerpnął z filmu Gary’ego Sinise’a, a Artur dla Wielkiego błękitu z filmu Luca Bessona. Do utraty tchu nawiązuje z kolei do obrazu Jean-Luca Godarda, a wokalista tak mówi o swoim zainteresowaniu do filmów:Gdy byłem dzieckiem, bardzo dużo czasu spędzałem przed telewizorem. Mocno przeżywałem, gdy musiałem iść spać i wymyślałem różne wykręty, aby zostać jak najdłużej.Dodaje:
Na giełdzie samochodowej znajdowało się miejsce, gdzie była wymiana kaset wideo. Pamiętam kilku takich „magików”, którzy czuli się tam bossami. Mieli zawsze świetnie poopisywane kasety, a dotrzeć do takiego i wymienić się na film było moim marzeniem. Oni nie chodzili, oni stali w jednym miejscu i patrzyli na filmy, z którymi się do nich podchodziło. Gdy ja podchodziłem, zawsze mówili tylko jedno słowo: „widziane”.Również Przemek bardzo interesował się kinem, co uwiecznił w tekście To nie był film, który odbił się echem w całej Polsce. Tekst przypominał relację młodego mordercy, dlatego nie można było go puszczać w radiach, wzbudził on ogólnonarodowe poruszenie. W rezultacie kawałek nie trafił na płytę, a do filmu Młode wilki ½. Z rozmyślań przy śniadaniu został nominowany do Fryderyków w kategorii Album Rock, Grupa Roku, a Artur do Wokalista Roku, jednak na nominacjach tylko się skończyło.
Miłość w czasach Popkultury (1999)
Już 1997 roku powstały pierwsze wersje nowych piosenek. Muzycy pod wpływem Augustowa zapragnęli nagrywać trzecią płytę właśnie w takich okolicznościach – z dala od domu, w odosobnieniu, gdzie nikt nie będzie przeszkadzał, będzie cisza i spokój. Zespół jak się później okazało nie trafił nad jeziora, a do gór – do Żywca. Stworzył tam około dwadzieścia piosenek, które jednak nie przypadły Sony do gustu. Po wielu zawirowaniach i przejściach umowa z Sony przeszła małą poprawkę, a grupa w maju 1999 roku przyjechała do Gdańska do tamtejszego Red Studia. Pierwszy singiel Długość Dźwięku Samotności otworzył zespołowi drzwi do prawdziwej kariery, zaczęli grać więcej koncertów i za lepsze wynagrodzenia. W ręce muzyków na płytę trafiło mnóstwo nagród i wyróżnień w tym Fryderyk za Zespół Roku, Rockowy Album Roku i Piosenka Roku – Długość Dźwięku Samotności czy Paszport Polityki w kategorii „Rock, Pop, Estrada”.Korova Milky Bar (2002)
Wydanie piątej płyty Myslovitz nastąpiło dopiero po 3 latach, bowiem zespół zajmował się cały czas promocją Miłości… i graniem koncertów. Początki prac nad kolejnym krążkiem sięgają lutego 2002 roku, kiedy to w studio Radia Katowice zaczęły powstawać pierwsze kawałki, a także pomysły na kolejną już płytę Skalary, mieczyki, neonki. Wydawnictwo Korova Milky Bar dostało tytuł z filmu Stanleya Kubricka Clockwork Orange – Mechaniczna pomarańcza i ukazało się w maju. Dziennikarze uważali go za początek nowego rozdziału w ich historii, chwalono za teksty i aranżację. Osiągnęło ono status Platyny i grupa zgarnęła za niego Fryderyka oraz Superjedynkę.Skalary, mieczyki, neonki (2004)
Materiał na ten krążek powstał jeszcze przy sesji na Korovę… . Muzycy mieli do dyspozycji kilka dni wolnego, dlatego chcieli je jakoś wykorzystać. Spotykali się codziennie na kilka godzin i improwizowali, nagrywając to wszystko. Artur udziela się wokalnie tylko w czterech z czternastu nagranych kompozycji, reszta to same utwory instrumentalne. Początkowo muzycy mówili, że nie chcą aby płyta była traktowana na równi z innymi albumami, jednak szybko okazało się, że Skalary.. to naprawdę dobry longplay, a jedyny singiel Życie to surfing spędził w notowaniu listy Trójki aż 21 tygodni, będąc cztery razy na jej szczycie.Happines Is Easy (2006)
Nad realizacją kolejnego wydawnictwa Mysłowiczan czuwali Maciek Cieślak oraz Rafał Paczkowski. Tak Artur mówił o tej współpracy:Siła może tkwić z Maćkowej antypatii do Radiohead oraz w naszym umiłowaniu do prostych melodii i… Radiohead. Jeżeli dodamy do tego realizację Rafała pracującego z Kaczmarkiem i Preisnerem, to może z tego wyjść coś naprawdę ciekawego. Przynajmniej mam taką nadzieję. Więcej – wierze w to!Pierwszy singiel – Mieć czy Być – wybrali fani poprzez głosowanie i był to bardzo dobry wybór, a wokalista tak go skomentował:
Spodziewałem się tego i cieszy mnie to, bo uważam, że piosenka Mieć czy być jest dla tego albumu bardzo reprezentatywna i niesie w sobie bardzo ważny przekaz.Album pokrył się platyną, a recenzje – recenzje były różne, lepsze i gorsze.
Nieważne jak wysoko jesteśmy… (2011)
5 lat oczekiwań na nową płytę to nie lada wyzwanie dla fanów, lecz fani Myslovitz musieli się z takim czymś właśnie zmierzyć. Ta dłuższa przerwa była spowodowana głównie koncertami, a także i odpoczynkiem od nich. Zespól do studia wszedł w 2010 roku, a wynik tej pracy był widoczny w maju następnego roku w postaci Nieważne jak wysoko jesteśmy… . Nie wiele osób zdawało sobie wtedy sprawę, że będzie to już ostatnia płyta wydana w takim składzie. Promował ją singiel Ukryte oraz ogólnokrajowa trasa koncertowa. Zadebiutowała na 1. miejscu listy OLiS w Polsce.20 kwietnia 2012 do wiadomości publicznej trafiło oświadczenie muzyków, że zespół kończy działalność w dotychczasowym składzie. Z Myslovitz zdecydował się odejść Artur Rojek. Ci, którzy byli blisko zespołu, wiedzieli, że już od dawna nie było dobrze, jednak taka a nie inna decyzja wstrząsnęła wszystkimi bez wyjątku. Artur rozpoczął solową działalność artystyczną oraz w pełni poświęca się swoim innym zajęciom, o których będziemy pisać już za godzinę ;)
41. urodziny Artura Rojka!
Myslovitz to najbardziej lubiany przeze mnie polski zespół muzyczny. Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Artur Rojek, który przez ponad 20 lat grał w nim na gitarze oraz śpiewał. Niestety zespół to zbiór pięciu całkiem innych od siebie osobowości i Artur po tak długiej współpracy zdecydował się odejść z grupy. Taka, a nie inna decyzja zszokowała wszystkich, mimo, że będąc blisko zespołu można się było takiej kolei zdarzeń domyślać. Wystarczy sięgnąć po ich biografie ("Życie to surfing" - polecam ogromnie!) by dowiedzieć się, że nie powodziło się im dobrze, Artur wymyślał coraz to inne rozwiązania, niekoniecznie zrozumiałe dla reszty.
Z tej okazji dla portalu AllAboutMusic przygotowałam trzy artykuły, kolejno poświęcony powstaniu Myslovitz, dyskografii Myslovitz oraz solowej karierze Rojka. Tam ukazują się co godzinę, dlatego też tutaj będe wrzucać je zaraz po tamtejszej publikacji, ponieważ w całości wyszłaby z tego masa tekstu, uważam, że podzielony na 3 części będzie lepszy w odbiorze.
Oryginalnie znajdziecie artykuł pod TYM adresem.
Z tej okazji dla portalu AllAboutMusic przygotowałam trzy artykuły, kolejno poświęcony powstaniu Myslovitz, dyskografii Myslovitz oraz solowej karierze Rojka. Tam ukazują się co godzinę, dlatego też tutaj będe wrzucać je zaraz po tamtejszej publikacji, ponieważ w całości wyszłaby z tego masa tekstu, uważam, że podzielony na 3 części będzie lepszy w odbiorze.
Oryginalnie znajdziecie artykuł pod TYM adresem.
Artur Rojek to jeden z najoryginalniejszych polskich głosów. Bez wyjątków każdy powinien kojarzyć go z grupą Myslovitz, gdzie śpiewał i grał na gitarze przez ponad 20 lat! Jest również współtwórcą projektu muzycznego Lenny Valentino oraz dyrektorem artystycznym OFF Festivalu – jednej z najlepszych imprez muzycznych docenianych nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Nie bez powodu mówimy dziś o Arturze, obchodzi on bowiem swoje 41 urodziny!
Młody Artur swoje zainteresowanie do muzyki
ujawniał już w szóstej klasie podstawówki, gdzie był zafascynowany
takimi grupami jak Pink Floyd, U2 czy Marillion. Pod koniec liceum
interesował się nią już poważnie sięgając po nagrania My Bloody
Valentine czy The Verve. Każdy zdobyty przez niego analog był wielkim
szczęściem, często przywoził je z NRD czy Węgrzech, gdzie jeździł na
zawody pływackie lub kupował za marki, które dostawał od wujka z
Niemiec. Uczęszczanie na próby miejscowych mysłowickich zespołów było
więc obowiązkowe. General Stilwell czy October’s Children to jedne z
najbardziej znaczących tam ówcześnie grup. Artur już od
podstawówki trenował pływanie, dlatego po zdaniu matury podjął naukę na
katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Później pojawiła się u
niego myśl, aby założyć zespół. Sam chciał grać w nim na gitarze, na
której nieco wcześniej zaczął się uczyć, a śpiewanie póki co chciał
odłożył na później, jednak w rezultacie to właśnie on stanął za
mikrofonem. Jakiś czas przed pojawieniem się pomysłu na grupę poznał
Wojtka Powagę, któremu sprzedawał płytę Voo Voo Sno-powiązałka.
Poszedł do niego do domu i wprost zapytał czy nie chciałby zagrać w
jego zespole – Wojtek chciał i od razu się zgodził. Grał on już
wcześniej w zespole Rockstar, jednak ich aktywność ograniczała się
zaledwie do prób, bowiem ich wokalistka była zbyt nieśmiała by
występować przed publicznością. Wkrótce więc projekt zakończył swoją
działalność. Wojtek początkowo w ogóle nie przejawiał zdolności grania
na gitarze i dopiero pod koniec podstawówki sięgnął po nią ponownie i
rozpoczął lekcję nauki w klubie Kolejarz. Trzeciego stałego członka
jeszcze ówczesnych The Freshman Artur poznał na jednej z
rockotek w klubie Pod Rurą. Był nim oczywiście Jacek Kuderski, który
wyglądał jak jego ówcześni idole, dlatego też przyciągnął uwagę Rojka.
Poznał go kilka tygodni później na próbie mysłowickiego zespołu DKT. Co
wynikło dalej z tej znajomości? Za bębnami zasiadł brat Jacy – Wojtek
Kuderski.
Mniej więcej w tym czasie grupa dała swój pierwszy
koncert w katowickim klubie Olimp, który poprzedzał występy ich idoli –
Genarała Stilwella i Octobersów. Publiczność nie była co do nich
przekonana, lecz zagranie She’s So High Blur czy A Hard Days Night Beatlesów załatwiły sprawę. W tym czasie muzycy zarejestrowali w studiu swoje pierwsze nagrania, były to doskonale znane teraz Good day My Angel czy anglojęzyczna wersja utworu Krótka Piosenka o Miłości. Szybko przyszedł czas na drugą sesję, tym razem już bardziej profesjonalną i udało się im nagrać demo kawałków Maj, Funny Hill czy beatlesowskie She Said, She Said. Wybrano wtedy Mówisz, że, Funny Hill i Ultraviolet
i wysłano na przegląd do festiwalu Garaż w Częstochowie, na który się
wkrótce zakwalifikowali. Występ poszedł świetnie, choć sami
mysłowiczanie nie byli tego zdania. W przeglądzie były dwie nagrody –
wzmacniacz oraz sesja nagraniowa w Radiu Łódź. Chłopaki bardzo chcieli
dostać ten wzmacniacz, lecz zajęli drugie miejsce i musiało im
wystarczyć radio. Po koncercie drzwi do ich garderoby się nie zamykały,
co chwile ktoś gratulował, komplementował, a nawet Maciek Pilarczyk
zaproponował im kontrakt płytowy! W kwietniu 1994 roku w delegację do
Łodzi wyruszył sam Artur oraz Jaca. Pierwsza rozmowa z Pilarczykiem trwała bardzo krótko, chłopaki wspominają:
To spotkanie trwało może ze dwie minuty, a my tam tak długo jechaliśmy. Myśleliśmy, że będziemy jakiś kontrakt podpisywać, że rozmowa będzie bardziej dogłębna, że czegoś się dowiemy.
Z kolei Pilarczyk mówił:
Miałem wrażenie, że szybko przyjechali i szybko chcą uciec, bo mają powrotny pociąg. Chyba ich nawet o to nie spytałem… Nie powiedzieli, że chcieliby w Łodzi nocować. Pokazałem im studio i powiedziałem, że mają do dyspozycji cały sprzęt, zdzwonimy się jak ustalę termin.
Już w maju The Freshman
przyjechali do Łodzi i przy pomocy Roberta Ochnio nagrali kawałki, które
wybrał Pilarczyk, jednak żaden z muzyków nie był zadowolony ani z sesji
ani z brzmienia, które nadał im ten pierwszy. Wkrótce nagrali demo po
swojemu, które w późniejszym czasie trafiło w ręce Pawła ‘Józka’
Jóźwickiego, który to z kolei zaprosił zespół do Warszawy, aby 1
sierpnia 1994 podpisać z nimi kontrakt. Warunkiem była tylko zmiana
nazwy z The Freshman, która brzmiała jak jakaś pasta do zębów, do czego doszło podczas wysyłania ich nagrań na konkurs Mokotowska Jesień Muzyczna.
Józek postanowił zgłosić tam grupę, a że warunkiem było, że nie może
mieć ona nagranej żadnego dema ani płyty, zgłoszono ich jako Myslovitz
– słowo to lekko zmodyfikowane pochodziło z napisu na starym piecu
kaflowym w domu rodziców Jacy. Zakończenie konkursu jakie wtedy miało
miejsce, w życiu muzykom nawet się nie śniło. Przy werdykcie byli już
nawet spakowani i gotowi do wyjścia na ostatni pociąg. IV, III i II
miejsce nie należało do nich więc już zbliżali się do wyjścia, podczas
gdy zabrzmiało głośne: I miejsce – zespół Myslovitz! Z końca Sali zabrzmiało głośne Yeahhh!!!,
no i dodawać nie trzeba, że na pociąg grupa już nie dotarła. Nagrodą
było 6 milionów starych złoty (dzisiejsze 6 tys.), którymi muzycy się
podzieli i kupili profesjonalny sprzęt. Te wydarzenia były wstępną
przepustką do muzycznego świata. Zaczęły się koncerty, przeglądy,
znajomości.
niedziela, 5 maja 2013
Zadanie grupowe - metryczka oceny
Poniżej znajduje się metryczka, według której oceniane są Wasze zadania grupowe:
ZADANIE GRUPOWE - Recenzja
i ocena
Nazwa kierunku: .......................................................... suma punktów: ..../30
Skład grupy: ............................................................................................... ocena: ....................
1.
Wymogi formalne
- Praca złożona w portfolio lub w teczce (zabezpieczona) …/1
- Praca złożona terminowo …/1
- Podpisy złożone pod manifestem …/1
- Informacje o udziale w wykonaniu zadania każdej osoby z grupy …/2
2.
Manifest
- Wyjaśnienie nazwy …/2
- Postulaty artystyczne …/3
- Poprawność językowa manifestu …/2
- Dojrzałość w formułowaniu myśli …/2
- Oryginalność pomysłu (teoria) …/2
3.
Prace
- Estetyka wykonania prac .../3
- Zaangażowanie (czas i praca włożone w wykonanie) .../5
- Zgodność prac z postulatami manifestu …/3
- Oryginalność pomysłu (praktyka) …/3
Zgoda na publikację manifestu lub manifestu wraz z pracami na blogu
w zakładce "uczniowska twórczość" tak/nie
Zgoda na prezentację manifestu lub manifestu wraz z pracami na wystawie w szkole tak/nie
INNE UWAGI:
środa, 1 maja 2013
Wyniki sprawdzianu
Informuję, że sprawdziany klas 1a, 1b, 1d, 1e, 1g, 1f są poprawione i można się dowiadywać o swoje oceny pisząc do mnie na adres: asia.rzonca@interia.pl
Wkrótce poprawione będą sprawdziany kolejnych klas o czym informować będę na bieżąco na stronie.
Miłego wypoczynku majowego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)