sobota, 31 maja 2014

Czy taki powszedni?

W dzisiejszych czasach wciąż jest jednym z ważnych składników diety większości ludzi. Ciemny, jasny, pszenny, żytni – ilość jego rodzajów i gatunków jest nieskończona. W naszym kraju chleb wydaje się być rzeczą normalną, a jego znaczenie symboliczne jest dosyć jednoznaczne.
W zależności od miejsca na świecie różni się nawet wygląd, skład i struktura chleba. Chleb wypiekany w starożytności był całkowicie inny niż znany nam dziś – zwykle miał postać twardych placków lub podpłomyków, które przygotowywano z mąki i śruty na gorących kamieniach lub w popiele. Takie pieczywo łatwiej było łamać niż kroić, stąd tradycja łamania chleba w Nowym Testamencie. Dziś rodzaj chleba zależy w dużej mierze od klimatu – w krajach północnej Europy wypiekany jest często chleb razowy na zakwasie albo całoziarnowy(np. Graham), które dają dużo energii, w Afryce czy krajach arabskich popularny jest chleb biały, łatwiejszy do strawienia, a kraje anglosaskie szczególnie sobie upodobały jasny chleb tostowy. W krajach, w których hoduje się większe ilości kukurydzy, do wypieku dodaje się mąkę kukurydzianą, która nadaje bochenkowi charakterystyczny kolor i zapach(w Europie można taki chleb spotkać m.in. w Chorwacji). Oczywiście obecnie, w związku ze światową globalizacją, w większości krajów wysoko lub średnio rozwiniętych można spotkać różne rodzaje chleba, jednak pewne tradycje zostały.
Podpłomyk
Chleb kukurydziany
Chleb całoziarnowy
Przyjrzymy się bliżej naszej słowiańskiej spuściźnie. Dla Polaków chleb ma duże znaczenie – spożywa się go często, jest dostępny w wielu formach, a sztuka jego wypiekania jest mocno rozwinięta. Skąd wzięły się te wszystkie tradycje i tak duże znaczenie pieczywa w naszej kulturze? Wywodzą się one z pogańskich wierzeń naszych przodków, na które po stopniowej popularyzacji chrześcijaństwa nałożyły się wzorce katolickie. Dzisiejsze pozostałości tych zwyczajów należą raczej do tej drugiej „warstwy” – są to szacunek do chleba, dzielenie się nim przy stole wigilijnym, unikanie wyrzucania go. Pierwotne znaczenie chleba w naszej kulturze to dostatek i pomyślność – w biedniejszych częściach kraju jeszcze do 1. poł. XX wieku pojawiał się on na stole bardzo rzadko. Chleb był traktowany z niesamowitą czcią. Istniały nawet mity, które nazywały go pramaterią – szlachta została ulepiona przez Boga z chleba właśnie, zaś chłopi z gliny. Miał on właściwości lecznicze i magiczne. Przygotowywano z niego lekarstwa na praktycznie wszystkie rodzaje dolegliwości, wróżono z niego pomyślność związków i używano go jako amuletu podczas podróży. Był symbolem pożywienia i płodności, co wpłynęło na jego obecność w procesie siania, wyrastania i zbierania plonów. Karmiono nim zwierzęta ciągnące pierwszy pług w roku, ofiarowywano go na polepszenie zbiorów, od jego wypieku zaczynano każdy nowy etap w roku rolniczym. Nie wolno było go wyrzucić, a przypadkowe zrzucenie go na ziemię trzeba było wynagrodzić pocałowaniem. Nie można było go marnować ani dopuścić do zepsucia. Ciekawe jest też to, że położenie go na stole „do góry nogami” według wierzeń Słowian mogło sprawić to samo zjawisko w gospodarstwie – zaburzenie wszelkiego porządku, różne nieszczęścia, a nawet śmierć jednego z domowników.
Później, gdy te wierzenia zaczęły się już mieszać z chrześcijańskimi, poszerzony został zakres obrzędów związanych z pieczywem. Przed odkrojeniem nawet jednej kromki chleba należało wykonać nad nim znak krzyża,  był on obecny także w celebracji wszystkich ważnych świąt chrześcijańskich. Nasz dzisiejszy zwyczaj dzielenia się opłatkiem jest pewnym zniekształceniem dzielenia się chlebem obrzędowym – dawniej składano życzenia nie tylko rodzinie, ale też sąsiadom i zwierzętom. Poza tym nieskończony zostawiano na całą noc na stole, aby mogły się nim posilić także dusze zmarłych. Podobne znaczenie miało puste miejsce – ten zwyczaj wywodzi się z tradycji zaduszkowej, dopiero później przemianowano go na miejsce dla nieznajomego. Wypiekane w tym samym okresie „szczodraczki”(małe bułki nadziane serem, kapustą lub burakiem cukrowym) służyły jako nagroda dla chodzących do Święta Trzech Króli grup kolędniczych – one też miały za zadanie przynieść urodzaj. Specjalne rodzaje chlebów wypiekało się także na Wielkanoc czy różne święta maryjne.
Szczodraczki
Tradycyjny chleb wigilijny
Korowaj
Dużo zwyczajów „chlebowych” było związanych z ważnymi wydarzeniami w rodzinie, takimi jak urodzenie się dziecka, chrzciny, ślub lub pogrzeb. Po narodzinach obowiązywała tradycja przekazywania chleba między położną a matką chrzestną – w ten sposób symbolicznie przyjmowała ona tę funkcję i wszystkie związane z nią obowiązki. Dla państwa młodych bardzo ważny był korowaj(inaczej kołacz), który wypiekano według ściśle określonych reguł – zapowiadał on przyszłość małżeństwa. Kobiety przygotowujące go dzień przed ślubem miały za zadanie m.in. zdobyć odpowiednie składniki(woda miała pochodzić z trzech rzek lub źródeł i dodatkowa miała być zaczerpnięta przed świtem, mąka powinna być jak najlepszej jakości), nie wpuścić żadnego mężczyzny do kuchni w ciągu całego procesu pieczenia, ozdobić korowaj postaciami z ciasta, które symbolizowały płodność, a także tańcem i śpiewem zakląć go, aby wyrósł jak największy. W kluczowym momencie ceremonii kołacz był dzielony między wszystkich gości weselnych przez starostę weselnego, który musiał uważać by kromek było dokładnie tyle, co gości. Na pogrzebie zaś „częstowano” duszę właśnie zmarłego bliskiego chlebem i wódką – zostawiano mu je w nocy, której przebywał w domu jeszcze przed pogrzebem i w nocy po stypie. Chleb miał także ustrzec dom przed przybyciem niechcianych zmarłych, a czasami także był zapłatą za przeprawę na tamten świat. Chleb, który był symbolem Chrystusa, spożywano z ogromnym szacunkiem – trzeba było przed tym zdjąć wszelkie nakrycia głowy, pamiętać, żeby się nim nie bawić i zjadać go całego(ze skórką), niepotrzebnie nie „męczyć” go nożem.
Niestety coraz częściej spotykamy się z brakiem szacunku do chleba i jego odrzuceniem. Zapominamy o związanych z nim tradycjach, sprowadzamy go do bardzo podstawowej roli. Moim zdaniem warto kultywować chociaż część zwyczajów, które się z nim wiążą, chociażby dlatego, że jest to duża i bardzo ważna część naszego kulturowego dziedzictwa. Niech dobry chleb pozostanie jeszcze na długo symbolem naszej spuścizny.

Po dobre przepisy na chleb odsyłam do sekcji „Chleby” na genialny blog http://waniliowachmurka.blogspot.com/p/indeks-przepisow.html.

Bibliografia:
- „Etnografia Lubelszczyzny – ludowe wierzenia o chlebie” Magdalena Wójtowicz (http://teatrnn.pl/leksykon/node/3248/etnografia_lubelszczyzny_%E2%80%93_ludowe_wierzenia_o_chlebie)
- „Światowy Dzień Chleba – pieczywo z różnych stron świata” Aneta Marciniak (http://mistrzbranzy.pl/artykuly/pokaz/id/649)


Michael Jackson- niekorowany Król Popu

Skoro niżej mamy już The Beatles za sprawą Sylwii :), to kolejną postacią (chronologicznie) będzie „Król Popu” Michael Jackson. Postać dosyć współczesna. Artysta światowy. Wywarł kolosalny wpływ na muzykę popową i kulturę w II połowie XX wieku. Jego płyty kupowały rzesze ludzi, a profity liczono w grubych milionach. To on zapoczątkował modę na teledyski i stworzył moonwalk. Jednak zacznijmy od początku…

Michael Jackson przyszedł na świat 29 sierpnia w 1958 w USA. Już we wczesnym dzieciństwie przejawiał talent do tańca i śpiewania. Pod okiem ojca razem z pozostałym rodzeństwem utworzyli pierwszy zespół The Jacksons 5 , gdzie 7-letni Michael był najmłodszym członkiem, jednak to właśnie on przysparzał grupie najwięcej popularności. Koncerty i praca, zamiast normalnego dzieciństwa były dla Michaela szkodliwa i odbiły piętno w psychice i charakterze Króla Popu.

Pierwszą płytę nagrali w roku 1969, gdy Michael miał niespełna 11 lat. Przyniosła im wielkie zyski ze sprzedaży. Dzięki współpracy z wytwórnią Motown, zespół osiągał znaczne sukcesy, ale w roku 1977 zakończyli wspólną współpracę i zmienili nazwę zespołu na The Jacksons. Stało się to z przyczyny spadającej sprzedaży płyt zespołu i ojca Joe’go Jacksona, który stwierdził że doskonale sam może kierować karierą zespołu i nie potrzebuje dłużej dzielić się zyskami z wytwórnią. 

Zespół do roku 1984 aktywnie koncertował i osiągał szczyty popularności, lecz w pewnym momencie Michael stwierdził, że nie może już tak dłużej żyć i chce rozpocząć własną karierę. Wywołało to znaczną dezaprobatę zarówno pozostałego rodzeństwa, jak i samego ojca, który doskonale zadawał sobie sprawę z tego jak wiele może utracić z odejściem Michaela. Jednak artysta postawił na swoim i odszedł z The Jacksons, co bardzo ochłodziło relacje z rodzeństwem i całkowicie zerwało kontakt z ojcem gwiazdy.
Całkowicie wolny od despotycznego ojca i mający już sukcesy wokalne takie jak album „Off the Wall” sprzedany w 25 milionach egzemplarzy, Michael mógł w pełni rozwinąć swoje skrzydła. W roku 1982 wydał album „Thriller”. Był to typowy longplay, w którym kilka utworów zdecydowanie wybijało się ponad miarę. Były to „Billie Jean”, „Beat It” oraz piosenka tytułowa – „Thriller”. Ilość sprzedanych albumów do czasu śmierci artysty osiągnęła 109 milionów egzemplarzy. Taka ilość była rekordową w historii fonografii. Zawdzięcza to też nowatorskiemu podejściu piosenkarza do formy teledysku, który został odebrany przez fanów z wielkim entuzjazmem. Właśnie owy teledysk do piosenki „Thriller”, gdzie po raz pierwszy Michael pokazał swój słynny moonwalk (księżycowy taniec), zapoczątkował rozwój twórczości artystów w stronę nie tylko dźwięku, ale też odpowiedniej ekranizacji. 

Zarobki, jakie Michael mógł osiągnąć, szacuje się na 4,1 miliarda dolarów, jego popularność proporcjonalnie do majątku artysty również błyskawicznie wzrastała, do tego stopnia że powstały małe figurki Michaela Jacksona, które miały bardzo wysoką sprzedaż. Michael nie ograniczał się tylko do śpiewania i tworzenia choreografii, występował również w filmach. Jego pierwszym debiutem był wydany w 1986 roku „Kapitan EO” trwał 17 minut. Aczkolwiek było ich więcej w jego karierze:

* 1987: Bad − Darryl
* 1988: Moonwalker − Michael
* 1997: Ghosts − Maestro, Mayor, Ghul Mayor, Super Ghoul, Skeleton
* 2002: Faceci w czerni II − Agent M
* 2004: Miss rozbitków − Agent M.J.
* 2009: This is It − on sam

Po ogromnym sukcesie komercyjnym „Thriller”, Michael wydał kolejny, trzeci już z kolei album „Bad” zawierający dziesięć piosenek. Album nigdy nie dorównał swemu poprzednikowi, lecz był przez jakiś czas drugim najlepiej sprzedającym się albumem na świecie. Michel popularyzował album jadąc w trasę o nazwie Bad World Tour, gdzie dał sto dwadzieścia trzy koncerty na całym świecie.

W miarę rosnącego rozgłosu artysty, media coraz bardziej interesowały się jego życiem prywatnym. Ponieważ Michael Jackson miał odcień skóry typowego Afroamerykanina i cierpiał na chorobę zwaną albinizmem, wszelkie objawy były doskonale widoczne na ciele artysty. Podczas trasy koncertowej, Michael wyszedł na scenę w zupełnie innym kolorze skóry, co wzbudziło wiele kontrowersji wokół niego. W wywiadach zapytany o swój nowy kolor skóry tłumaczył się, że z albinizmem lepiej jest mieć jasną skórę niźli ciemną. Prócz samego wybielania, Król Popu przeszedł szereg operacji plastycznych twarzy, a zwłaszcza nosa, na którego punkcie zawsze miał kompleksy.

W roku 1988 wybudował i zamieszkał w swej nowej posiadłości Neverland Valley Ranch. Samo słowo „Neverland” oznaczające Nibylandie sugeruje o tzw. Kompleksie Piotrusia Pana, na który prawdopodobnie cierpiał Michael. Jego posiadłość była istnym parkiem rozrywki, gdzie bardzo często zapraszał dzieci, aby mogły się z nim bawić w tym zjawiskowym miejscu. Gwiazda planowała, by po jego śmierci stworzyć z jego posiadłości miejsce do zabaw dla wszystkich dzieci, a w szczególności tych pokrzywdzonych przez los.

Kolejne dwa albumy „Dangerous” i „HIStory” wydane w latach 1990 i 1995, nie powtórzyły wielkiego sukcesu jakim był „Thriller” co trochę sfrustrowało artystę. Choć nie był to jedyny powód, lata 90 były dla Michaela zarówno bardzo trudne jak i szczęśliwe. Przez jego otwartość wobec dzieci został w 1993 posądzony o molestowanie seksualne jednego z kilkorga dzieci zamieszkujący jego posiadłość. Owe oskarżenie bardzo negatywnie odbiło się zdrowiu i karierze gwiazdy. Media bezlitośnie wykorzystały tą sytuacje, by jeszcze bardziej pogrążyć słynną postać. Dopiero w roku 1994, gdzie został uniewinniony od postawionych mu zarzutów. 

Gdy już mógł znów bezproblemowo pokazywać się publicznie, ogłoszono, że pojął sobie za żonę córkę Elvisa Presley’a - Lisę Marie Presley, małżeństwo trwało krótko, bo jedynie dwa lata. Sam Michael rozmawiając ze swym przyjacielem Frankiem Cascio, stwierdził że była to strategiczna decyzja ze względu na relacje handlu z krajami arabskimi, którzy chwalili sobie posiadanie rodziny. Kilka miesięcy po rozwodzie Król Popu ożenił się z Deborah Jeanne Rowe, zaowocowało to spłodzeniem pierwszego potomka Michaela Jacksona - Prince’a, a parę lat później kolejnego o imieniu Paris. Mówiono że spłodzenie dwójki dzieci miało być „prezentem” dla Michaela. Niestety i to małżeństwo również nie należało do najdłuższych i zakończyło się po trzech latach, jednak para była ze sobą w przyjaznych stosunkach nawet po rozwodzie.

Marzeniem Michaela zawsze było posiadanie dzieci, które nie musiały jak on spędzać całych dni na koncertowaniu, a mogących się cieszyć beztroskim dzieciństwem. Była to rzecz której Michael nigdy nie zaznał i postanowił je przeżyć dopiero w wieku czterdziestu lat. Stąd podejrzenia kompleksu Piotrusia Pana, ciężko było stwierdzić, czy artysta jest osobą aż tak ekscentryczną, czy po prostu nie chciałby nigdy dorosnąć i na zawsze pozostać w swej krainie szczęśliwego dziecka. 

Na przełomie wieków powstał album „Invincible”. W założeniu miał on dorównać splendorowi jaki posiadał „Thriller” z racji ogromnego wysiłku jaki Michael włożył w jego powstanie. Album osiągnął sprzedaż tylko 13 milionów, co bardzo rozczarowało piosenkarza. Jednak rok 2002 wynagrodził niedosyt, dając Królowi Popu drugiego syna Blanketa Jacksona. Tożsamość matki nie była znana, a sam Jackson twierdził że urodziła go anonimowa surogatka. Niestety już rok później powtórzyły się oskarżenia z przed dekady o molestowanie seksualne innego dziecka. Aczkolwiek jak się potem okazało, chłopiec zmyślił wszystko pod namową rodziców, aby wyłudzić od Michaela pieniądze w zamian za wycofanie oskarżeń. Do procesu doszło dwa lata później, gdzie uniewinniono piosenkarza. 

Mimo to Michael był już zmęczony tym, że nie może nikomu ufać i że każda osoba może być potencjalnym manipulatorem, chcącym wzbogacić się kosztem artysty. Z racji tego, że przez całe życie zawsze miał wokół siebie ludzi, którzy chcieli zagarnąć sobie część fortuny Michaela, popadł on w głęboką depresje, zaczął stosować propofol – silny lek nasenny, od którego później się uzależnił. 

W roku 2007 pojawił się ostatni album artysty Visionary – This is It, planowane koncerty miały się odbyć w roku 2009 i 2010, jednak nigdy do nich nie doszło ze względu na śmierć Michaela Jacksona 25 czerwca 2009. Kilka miesięcy przed śmiercią planował już kolejny album, który miał zawierać zupełnie inną muzykę, mianowicie utrzymaną w tonach klasycznych.

Co do samej śmierci Króla Popu wątpliwym jest, aby była to próba samobójstwa. Oficjalną przyczyną zgonu było przedawkowanie propanolu i niedopilnowanie stanu rzeczy przez lekarza gwiazdy - Konrada Murray’a. Sam doktor twierdził, że Michael musiał wstrzyknąć sobie swój własny zapas leku. Sąd skazała lekarza a 4 lata więzienia i zawiesił w wykonywaniu zawodu.

Śmierć Michaela obiegła świat niemal błyskawicznie, legenda umarła. Cały świat pogrążony był w żałobie, ale zyski z zakupu jego albumów po jego śmierci szacowano na 600 milionów dolarów. Całą fortunę, jaką dysponował Michael Jackson, rozdzielił między swoje dzieci i najbliższych przyjaciół. Co do Neverlandu marzenie piosenkarza nie spełniło się, gdyż stoi pusty i niezamieszkały przez żadne dzieci.

Michael Jackson był postacią bardzo kontrowersyjną i ekscentryczną, wiele jego dziwnych i niezrozumiałych zachowań tylko podkreślały jego osobowość. Do dziś istnieją wątpliwości co do jego pedofilii i przyczyn zmiany koloru skóry, a także wielu innych zagadnień jak liczne operacje, spanie w trumnie z tlenem, lub sam fakt że kiedyś zapalił się na scenie lub odpadł mu nos. Mimo tych wszystkich kontrowersji, wciąż jest postacią legendarną, mającą na koncie 750 milionów sprzedanych płyt, Klasuje go to na trzecim miejscu zaraz po Beatlesach i Elvisie. Przełamywał bariery społeczne, wyznaczał nowe trendy w tańcu, ubiorze i muzyce, a także stanowił inspiracje dla
wielu przyszłych artystów.

Słuchając jego płyt zdałem sobie sprawę jak ponadczasowa jest jego muzyka i jak wiele pracy musiał włożyć, aby osiągnąć takie rezultaty. Często żałuje, że nie zainteresowałem się Michaelem Jacksonem nim zmarł, ponieważ dla mnie jest to postać nietuzinkowa, która jest, była i będzie jedyną i niepowtarzalną.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bibliografia:

„Mój przyjaciel Michael” Frank Cascio

http://pl.wikipedia.org/wiki/Michael_Jackson

http://pl.wikipedia.org/wiki/Neverland_Ranch

http://en.wikipedia.org/wiki/Trial_of_Conrad_Murray

Konrad Jazgar

Wołanie kukułki- recenzja

„Wołanie kukułki” to książka Joanne Kathleen Rowling ukrywającej się pod pseudonimem Robert Galbraith. Pisarka wydała tą książkę w sekrecie i tylko nieliczne osoby wiedziały, że kryminał stworzyła autorka Harrego Pottera. Zanim prawda wyszła na jaw, książka sprzedała się w liczbie około tysiąca egzemplarzy. Jak na debiutanta jest to bardzo dobry wynik. Jednak, kiedy wiadomość o tym, że jest to książka Rowling obiegła świat, powieść sprzedała się w liczbie trzystu tysiącach egzemplarzy w samej Wielkiej Brytanii. Do Polski powieść trafiła w grudniu 2013. Książka liczy 450 stron.

Opis wydawnictwa:

Ciało supermodelki Luli Landry zostaje znalezione pod oknem balkonu jej londyńskiej rezydencji. Policja stwierdza samobójstwo, ale brat celebrytki w to nie wierzy, dlatego zatrudnia prywatnego detektywa, Cormorana Strike’a.

Strike jest weteranem wojennym, podczas służby w Afganistanie ucierpiał i fizycznie i psychicznie. Ma kłopoty finansowe i właśnie rozstał się z kobietą swojego życia. Sprawa Luli jest dla niego szansą na odbicie się od dna, ale im bardziej detektyw wikła się w skomplikowany świat wyższych sfer, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo.

Wciągająca, elegancka intryga zanurzona w atmosferze Londynu - od spokojnych uliczek Mayfair, przez ciasne bary East Endu, aż po zgiełk Soho - sprawia, że Wołanie kukułki jest nadzwyczajną książką.

Szczerze, to nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Nie muszę mówić, że saga Harrego Pottera była cudowna, ale niestety o „Trafnym wyborze” mam kompletnie przeciwne zdanie. Debiut Rowling w literaturze dla dorosłych był moim zdaniem nudny, bez uczucia, bez pomysłu, a sama autorka zdawała się męczyć przy pisaniu tej książki. Dlatego obawiałam się tej książki, tym bardziej, że jest to kryminał, a jak wiadomo, ciężko stworzyć coś wyjątkowego w tym gatunku. Na moje szczęście, wasze, wydawców i wszystkich czytelników na świecie, książka udała się naprawdę świetnie.

Co w niej gra? Przede wszystkim postacie. Dwójka głównych bohaterów, jest naprawdę świetnie wymyślona i przedstawiona. Cormoran jest osobą bardzo konkretną, o określonych wartościach i poglądach. W życiu kieruje się wiedzą, doświadczeniem lub też zimną kalkulacją. Odciska się również na nim piętno jego traumatycznej przeszłości w wojsku, oraz niedawne zerwanie z kobietą, którą naprawdę kochał. Przy tym wszystkim charakteru mu w ogóle nie brakuje. Podoba mi się też, że poznajemy go stopniowo przez jego działania, czy reakcje i że w trakcie powieści ewoluuje. Robin również jest niebanalną postacią. Strasznie skojarzyła mi się z Amy Pond (tudzież Williams) z Doctor Who. Są oczywiście pewne różnice między nimi (np. Robin jest trochę mniej wygadana), ale to mniej więcej ten sam typ osobowości. Jest energiczna, szybko składa fakty, nie boi się wejść w samo centrum wydarzeń i ma poczucie humoru. Robin z Cormoranem, choć są całkiem różni, stanowią świetny duet i aż miło ogląda się ich w razem akcji.

Intryga jest ciekawie prowadzona. Scena po scenie dostajemy kolejne wskazówki oraz dowody, a czytelnik, czy tego chce, czy nie, włącza się w sprawę i sam zaczyna główkować. Nie jest to żaden dynamiczny kryminał z mnóstwem pościgów, napadów i włamań. Nie. Tu akcja dzieje się powoli i spokojnie. Są oczywiście momenty większego napięcia, ale przez większość czasu mamy spokojne badanie sprawy i przesłuchiwanie kolejnych świadków.

Zapewne wszyscy znacie styl pisania Rowling. Pewnie każdy z Was, tam po drugiej stronie ekranu, czytał Harrego Pottera. Nie muszę zatem mówić, że jest dobry. Nie wybitny, ale zadawalający. Sprawia, że jej książki czyta się z przyjemnością. Tak też jest w tym przypadku. Jednak książka, według mnie, mało wciąga. Myślę, że wynika to z faktu, który opisałam w akapicie wyżej - z wolnej akcji. Choć miałam ochotę czytać, to nigdy nie miałam takiej myśli jak „O matko! Muszę widzieć co będzie dalej!”. Nie. Po prostu szłam przez fabułę dalej, ale jakoś strasznie mnie nie intrygowała.

Warto też wspomnieć, że kryminał ten nie jest jakiś super oryginalny, czy przełomowy. Szczerze, to myślę, że gdyby udało się utrzymać w sekrecie prawdziwą tożsamość autora, to książka ta przeszłaby bez echa. Wówczas pewnie nie zostałaby wydana w Polsce i nie trafiła by do moich rąk. W efekcie jednak cieszę się, że tak się nie stało. Jestem zadowolona, że miałam możliwość zapoznania się z tą powieścią, bo pomimo paru mankamentów jest to warte uwagi, przyjemne czytadło. Idealne na luźny, weekendowy wyjazd, czy długą podróż pociągiem. 

Na koniec jeszcze powiem, że Rowling zamierza napisać całą serię z udziałem detektywa Cormorana. Nie wiadomo jeszcze ile będzie mieć tomów. Wiadomo natomiast, że drugi tom jest już gotowy. Nosi tytuł „The silkworm” czyli w dosłownym tłumaczeniu „Jedwabnik” i wychodzi w oryginale w czerwcu tego roku. Na pewno przeczytam tą książkę i już nie mogę się doczekać polskiej premiery.

Podsumowując, „Wołanie kukułki” to miłe czytadło kryminalne, gdzie najlepszym aspektem są bohaterowie. Warto sięgnąć po tą książkę, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Jest wskazana przede wszystkim dla fanów twórczości Rowling. Jeśli natomiast uchowały się tam jakieś osoby, które nie poznały dorobku tej autorki, a chcą to zrobić, to zdecydowanie polecam zacząć od Harrego Pottera.

Moja ocena: 7/10.

Trzymajcie się!

Karolina Rączka

piątek, 30 maja 2014

The Beatles


Myślę, że każdy słyszał o tym zespole jednak postaram się Wam go nieco przybliżyć. Zespół ten powstał w marcu 1957 roku w Liverpoolu, a założycielem był John Lennon. Najpierw nazywali się The Quarrymen, a w 1960 roku zmienili nazwę zespołu na The Beatles. W skład zespołu wchodził John Lennon, Paul McCartney, George Harrison oraz Ringo Starr. Swój pierwszy album „Please Please Me” nagrali w 1963 roku, a piosenka zatytułowana tak samo jak album stała się ich pierwszym hitem. Ich albumy zawierają utwory napisane między innymi w takich gatunkach jak hard rock i rock psychodeliczny. Wielu późniejszych artystów wzorowało się na ich muzyce, ponieważ przez całe lata sześćdziesiąte wyznaczał on nowe trendy w kulturze. The Beatles to pierwszy zespół, których występ był transmitowany na żywo 25 czerwca 1967 roku. Jest to również jedyna grupa, która ma na swoim koncie 6 diamentowych płyt czyli 10 milionów sprzedanych egzemplarzy. Ich najsłynniejsze utwory to między innymi Help, Yesterday, Yellow Submarine oraz Let It Be. 

George Harrison, Paul McCartney, Ringo Starr, John Lennon
Ta fotografia jest najsłynniejsza okładką albumu Beatlesów. Została zrobiona na Abbey Road w Londynie. Pochodzi z ich jedenastego albumu wydanego 26 września 1969 roku o nazwie takiej jak nazwa ulicy. Początkowo album ten miał nosić nazwę Everest, a zdjęcie miało przedstawiać Beatlesów na tle Himalajów.  Autorem zdjęcia jest szkocki fotograf Iain Macmillan, którego zespół poznał poprzez Yoko Ono czyli żonę Johna Lennona. Sesja zdjęciowa do tego albumu trwała zaledwie 10 minut bo tylko przez ten czas policjant mógł im pomóc blokując ruch drogowy. W tym czasie zrobiono 6 zdjęć, z których Paul McCartney wybrał fotografię numer 5. Pozostałe zdjęcia różnią się od tego co znajduje się na albumie między innymi tym, że członkowie zespołu idą w lewo, a nie w prawo oraz tamte zdjęcia są zrobione z troszkę innej perspektywy.

Z tym zdjęciem wiążą się również dwie historie. Pierwsza dotyczy mężczyzny stojącego w tle po prawej stronie fotografii. Jest to Amerykanin Paul Cole, który przebywał wtedy na wakacjach w Londynie. Nie rozpoznał on wtedy zespołu The Beatles i nie wiedział, że znajdzie się na ich okładce. Podobno ten turysta nigdy nie przesłuchał tej płyty, ponieważ nie przepadał za tym zespołem. Druga dotyczy znajdującego się po prawej stronie zdjęcia Volkswagena Garbusa, z którego jakiś fan ukradł tablice rejestracyjne. Po sprzedaniu na aukcji samochód trafił do muzeum Volkswagena w Wolfsburgu w Niemczech. 

Oficjalnie zespół The Beatles zakończył swoją działalność w 1970 roku kiedy to Paul McCartney publicznie ogłosił swoje odejście. Jednak nieoficjalnie uznaje się, że powodem końca zespołu było odejście Johna Lenonna we wrześniu 1969 roku. Po zakończeniu The Beatles muzycy rozpoczęli karierę solową. John Lennon wydał płytę Imagine, na której znajdują się piosenki skierowane do Yoko Ono, a tytułowy utwór zdobył największą popularność i jest uznawany za jeden z najpiękniejszych utworów rockowych w historii. Paul McCartney założył własny zespół Wings, który działał od 1971-1981 roku. Następnie wydał wiele nowych płyt, a w 2013 roku wystąpił w Warszawie na Stadionie Narodowym. George Harrison również wydał wiele solowych płyt oraz wymyślił charytatywny koncert rockowy, który odbył się 1 sierpnia 1971 roku w Nowym Jorku. Był to koncert dla głodującego Bangladeszu, a kwotę jaką z niego uzyskał czyli 15 milionów dolarów przeznaczył na pomoc dla mieszkańców tego kraju. Ringo Starr założył zespół Ringo Starr and His All-Starr Band, z którym w 2011 roku wystąpił w Warszawie w Sali Kongresowej.

Choć po rozpadzie kontynuowali jako solowi artyści to nigdy nie byli w stanie osiągnąć szczytu, który osiągnęli wspólnie. Sama chętnie czasem słucham Beatlesów, gdyż jest to kwintesencja muzyki, polecam sięgnąć po ich dyskografię bo naprawdę warto. 

Źródła:
- http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Beatles
- http://www.filmweb.pl/person/The+Beatles-44950/trivia
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Abbey_Road
- http://en.wikipedia.org/wiki/The_Beatles

czwartek, 29 maja 2014

Sherlock Holmes - mistrz detektywistyki


Sherlock Holmes. Postać znana wszystkim chociażby ze słyszenia. Sławny na cały świat detektyw. Geniusz dedukcji. Dziś chce zaznajomić was z tą słynną postacią, lub ewentualnie wzbogacić Waszą wiedzę i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Na początku opowiem Wam parę słów o samym twórcy Sherlocka, a mianowicie o Sir Arthur Conan Doyle’u. Jego wkład w literaturę kryminalną był kamieniem milowym w kreowaniu się tego gatunku. Urodził się w roku 1859 w Szkocji (Edynburg), posiadał też obywatelstwo Brytyjskie i ukończył studia medyczne. Swoją pierwszą książkę Sherlocku Holmesie, „Studium w Szkarłacie”, napisał w 1888 roku. To właśnie tam poznajemy po raz pierwszy słynnego detektywa i jego wiernego przyjaciela doktora Jamesa H. Watsona, z którym rozstanie się dopiero w 1903 roku.

Autor pod pewnym względem uosabiał się z postacią doktora Watsona, jako że obaj ukończyli studia medyczne i to właśnie Watson zajmował się spisywaniem dokonań swego towarzysza. Za to inspiracją dla postaci Holmesa był mentor Doyle’a - szkocki chirurg Joseph Bell, znany z swojego dedukcyjnego rozumowania i ekscentryzmu. 

Książek o zagadkach Sherlocka Holmesa jest dziewięć:

  • Studium w Szkarłacie (1888)
  • Znak czterech (1890)
  • Przygody Sherlocka Holmesa (1892)
  • Pies Baskervillw’ów (1902)
  • Dzienniki Sherlocka Holmesa (1893)
  • Powrót Sherlocka Holmesa (1905)
  • Dolina strachu (1915)
  • Księga przypadków Sherlocka Holmesa (1917) 
  • Ostatni Ukłon (1927)

Z czego „Studium w Szkarłacie” , „Znak czterech” , „Dolina Strachu” i „Ostatni Ukłon” to powieści, pozostałe to zbiory luźnych opowiadań, których w sumie jest 56. Akcja rozgrywa się w czasach XIX wiecznego Londynu, czyli czasom dla Conana teraźniejszym.

Jeśli chodzi o samą postać Sherlocka jest ona bardzo skomplikowana i niespotykana. Urodzony 17 czerwca 1854 r w Wielkiej Brytanii. Miał brata Mycrofta, który był nawet bardziej uzdolniony niż sam detektyw. Jednak korzystał ze swego potencjału nieco inaczej niż Sherlock. Zachęcany przez ojca na pójście na studia prawa w ślady starszego brata. Przyszły detektyw postanowił wyjść naprzeciw i zgłębiać nauki ścisłe. Na studiach szlifował swoje umiejętności umysłowe, aby zacząć zajmować się zagadkami kryminalnymi. Często pomagał zza kulis Inspektorowi Lestrade ze Scotland Yardu. Jak sam twierdził, gdyby nie został detektywem, byłby świetnym przestępcą.

W końcu postanowił osiedlić się w Londynie, aby móc oddać się rozwiązywaniu zagadek w tym tętniącym życiem milionowym mieście. Wynajmował mieszkanie na Baker Street 221b, razem z Watsonem. 

Ponadto uwielbiał grać na skrzypcach i wykonywać zróżnicowane eksperymenty, aby następnie zastosować je w praktyce. Interesował się również boksem, co bardzo często pomagało mu w walkach wręcz z przeciwnikiem. Nierozłączna fajka Sherlocka, jest potwierdzeniem jego uzależnienia od tytoniu. Holmes często zażywał kokainę i morfinę, od których również był uzależniony. Uważał, że pomagają mu się skupić i myśleć na „innych płaszczyznach”.

Watson przedstawiał Sherlocka Holmesa jako geniusza w dziedzinie psychologii, dedukcji i kryminologii. Opowiadając i pisząc o nim kroniki, bardzo idealizował postać detektywa, czego Holmes wypiera się, jakoby to nie była prawda. Zdawał sobie sprawę, że James lubi hiperbolizować pewne kwestie jego dokonań.

Zazwyczaj Holmes sprawnie rozwiązywał zagadki, odnosząc o wiele więcej sukcesów, niźli porażek. W „Dziennikach Sherlocka Holmesa” Arthur Conan Doyle postanowił stworzyć detektywowi przeciwnika równie inteligentnego i przebiegłego, a mianowicie profesora Jamesa Moriarty’ego. Zwalczali się nawzajem przez wiele miesięcy, nigdy nie spotykając się wcześniej. W ostatniej opowieści z tego cyklu w końcu spotykają się przy wodospadzie Reichenbach, gdzie dochodzi między nimi do walki na śmierć i życie. W ostatnim skoku szarpią się ze sobą i obaj giną.

Jednak to świetne zakończenie kariery detektywa zostało przyjęte bardzo poważnie. Ludzie nosili czarne opaski na rękach w ramach żałoby, pisali mnóstwo listów z żalem do autora. Doyle w końcu ugiął się i w opowiadaniu „Pusty dom” , autor cudownie przywraca Sherlocka do życia. Właśnie w ten sposób powstały kolejne 4 książki z cyklu Sherlocka Holmesa.

Do dziś panują wśród niektórych wątpliwości czy Sherlock Holmes mógł istnieć w rzeczywistości. Jedni twierdzą, że Watson osobiście znał Conana Doyle’a i że to on wypromował opowiadania o detektywie. Za to drudzy, że niestety nie jest możliwym żeby on istniał, z racji kilku sprzeczności (jak chociażby sam nieistniejący adres Baker Street 221b), jakie pojawiają się w książkach. 

Postać Sherlocka Holmesa doczekała się wielu adaptacji filmowych i kilku gier komputerowych, a także niezliczonego grona fanów. Stał się symbolem profesji detektywa i rozwiązywania zagadek. 


Jakie są moje osobiste odczucia co do tej lektury? Mogę ująć w dwóch słowach: wyjątkowa i niepowtarzalna. Podczas czytania o wszystkich historiach Holmesa pisanych ręką Arthura, natychmiastowo wpada się w ten specyficzny i eteryczny klimat. Także bogactwo językowe bohaterów i styl ich wypowiedzi jest nie do podrobienia przez kogokolwiek innego. Wymyślne rozwiązania zagadek i ich sama geneza, bardzo pobudza wyobraźnię. Te i wiele innych czynników, sprawiają, że te książki w mojej opinii, w pełni zasługują na miano najlepszych kryminałów detektywistycznych.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bibliografia:

„Księga wszystkich dokonać Sherlocka Holmesa” – Sir Arthur Conan Doyle (zawiera wszystkie opowiadania)

„Sherlock Holmes- Biografia nieautoryzowana” Nick Rennison

+ Wiedza własna

Konrad Jazgar

środa, 14 maja 2014

Czarownica- recenzja

„Czarownica” to czwarta książka napisana przez Philippę Gregory. W oryginale powieść ukazała się w 1993 roku. U nas, w pierwszym wydaniu, ukazała się w 2007. W styczniu 2014 ukazało się drugie wydanie, widziane na obrazku. Powieść liczy 450 stron. 

Opis wydawnictwa:

Anglia za panowania Henryka VIII. Władca po zerwaniu z Rzymem podporządkowuje sobie angielski kościół, a jego wasale palą posłuszne papiestwu opactwa. W hrabstwie Castelton z płonącego klasztoru ratuje się tylko jedna osoba - nowicjuszka Alys. Przygarnia ją wiejska znachorka ciesząca się sławą czarownicy i odkrywa w dziewczynie dar, jaki niewielu posiada. Niebawem w okolicy wybucha zaraza i wieść o umiejętnościach Alys dociera do zamku. Kiedy jej kuracja przywraca zdrowie staremu lordowi, ten żąda, aby pozostała przy nim na zawsze. Tymczasem w całym kraju trwa polowanie na heretyków i czarownice…

Ta książka zajmuje niezaprzeczalne drugie miejsce spośród książek Pani Gregory (zaraz po „Odmieńcu”), jeśli chodzi o kontrowersyjność opinii. Znajdziemy zarówno takie, które mówią o niej jako o najgorszej książce tej autorki, są również kompletnie odwrotne, które obwieszczają ją jako jedną z najlepszych. Osobiście zdecydowanie jestem w gronie tych drugich. Dlaczego? Ponieważ ta powieść ma w sobie wszystko, za co cenię twórczość Philippy Gregory.

Przede wszystkim, na pierwszym planie są bohaterowie. Niezwykle wyraziści i dobrze nakreśleni. Wiemy o nich na tyle dużo, żeby się do nich przywiązać, ale jednocześnie na tyle mało, aby ciągle zaskakiwali nas rozmaitymi działaniami. Co warto podkreślić, te postacie nie są statyczne. Zmieniają się, ewoluują. Otoczenie w którym się znaleźli, czy okoliczności, wymuszają na nich określone zachowania. Ich walki z własnym sumieniem również są niezwykle ciekawie sportretowane. 

Prym w tej materii wiedzie główna bohaterka - Alys. Zaczyna jako osoba o mocnych wartościach, która zostaje wprowadzona w całkiem nowe środowisko. Początkowo bardzo przestrzega zasad, w których została wychowana, lecz z czasem dostrzega, że zdobycie wymarzonej pozycji na zamku wymaga zmiany zachowania. I w ten sposób obserwujemy Alys, która od grzecznej, pobożnej i niewinnej dziewczynki stacza się coraz bardziej. 

Pozostali bohaterowie jej nie ustępują. Drugi plan jest bogaty w rozmaite osobowości. Na zamku mamy przykładowo starego lorda Hugha, oraz jego syna Hugo. Pomimo bliskiego pokrewieństwa są bardzo różni od siebie. Hugh jest obowiązkowy, szczery, lubi dowcipkować i jest na pierwszy rzut oka łagodny i nieszkodliwy. Jego syn ma ogromne ambicje, jest charyzmatyczny i zmienny w nastojach. Ponad to jest wielkim kobieciarzem, który szybko nudzi się kobietami. Mamy również jego żonę Catherine, która wzbudza w czytelniku ogromne emocje. Początkowo zazdrosna i dociekliwa, natomiast z czasem jej charakter staje się mniej jednoznaczny. Jest jeszcze Morah, stara czarownica z niewielkiej wsi, która znalazła Alys, kiedy ta była niemowlęciem i wychowała jak swoje dziecko. Lubi znacznie zamieszać w fabule, sugerując głównej bohaterce użycie rozmaitych nadnaturalnych rozwiązań.

Kolejną rzeczą, którą sobie chwalę w twórczości Pani Gregory, jest piękne oddanie atmosfery tamtych czasów. Czasy Tudorów zostały pięknie zobrazowane. Przez rozmaite opisy strojów, zwyczajowych czynności, systemu feudalnego, czy wyglądu wnętrz, udało się uchwycić ten niesamowity klimat i wręcz przenieść czytelnika do tamtych czasów. Jest to naprawdę niezwykła lekcja historii.

Ta sceptyczna strona czytelników często zarzuca tej książce wolną akcję. Owszem, muszę się z tym zgodzić. Jest to chyba jedyna wada powieści. Nie pomyślcie sobie, że jest tragicznie, ponieważ nie było momentu, żebym się jakoś bardzo nudziła. Po prostu chwilami chciałabym, żeby bohaterowie już przeszli do rzeczy. Wynagradza to jedynie fakt, że powieść bardzo wciąga i w konsekwencji czytanie jej idzie bardzo sprawnie i szybko. Także nie jest to jakaś wybitnie przeszkadzająca wada.

Podsumowując, jest to świetna powieść, z wybitnym tłem historycznym i bohaterami, którzy na długo zostaną w Waszych sercach. Pozycja obowiązkowa dla fanów autorki. Natomiast tym, którzy nie czytali jeszcze nic z twórczości Philippy Gregory, polecam zacząć od tej pozycji. 

Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam Was!

Karolina Rączka