wtorek, 31 maja 2016

Co tu tak cuchnie? - Antyczne specjały.


Od wieków ludzi ciekawi kuchnia śródziemnomorska. Wielu określa ją jako smaczną. Zawiera dużo warzyw i owoców dojrzewających w pełnym słońcu. Ale czy zawsze tak było? Otóż, wręcz przeciwnie. Antyczni Rzymianie gotowali, dla ludzi patrzących z dzisiejszej perspektywy, w sposób nienaturalnie dziwny.


Rzymianie ucztowali w pozycji półleżącej, wspierając się lewym łokciem. Większość potraw zatem musiała zostać pokrojona przed podaniem, gdyż ucztujący mogli posłużyć się tylko jedną ręką. W starożytnej "jadalni" ustawiano trzy łoża biesiadne oraz mały stolik pośrodku. Charakterystyczne były również tablice, na których można było odczytać regulamin zachowania się podczas posiłków. Taki starożytny "Savoir vivre". Można odczytać na nim było zapisy takie jak: " Nie unoś się gniewem i nie bądź agresywny. W przeciwnym razie się wynieś." albo " Niech niewolnik umyje i wytrze nogi twoich gości. Niech dopilnuje, aby poduszki na łożach nakryte były lnianym płótnem. Etykieta wyglądała zapewne ciekawie, lecz była także odpowiedzią na odrobinę niegrzeczne zachowania gości, czy klientów.


Mówiąc o samych potrawach, znacznie odbiegały one od europejskich specjałów. Nie było wtedy pomidorów, na których opiera się dzisiejsza kuchnia włoska. Sałatę i kapustę jadano wyłącznie w sezonie. Często podawano oliwę oraz oliwki. Bazą codziennego posiłku była papka przygotowana ze zbóż, łudząco podobna do teraźniejszej owsianki. Były również rozmaite chleby i ciasta. Zamiast keczupu używało się specyficznego sosu, zwanego wtedy garum. 
 

 Sporządzano go z przefermentowanych rybich wnętrzności, więc zapach był niemiłosiernie okrutny dla ludzkich nozdrzy. Niekiedy w większym Rzymskich miastach budowano specjalne baseny, swoiste zbiorniki na rybie flaki. Później dolewano solanki i wystawiano na słońce, aby masa mogła dojrzewać.Trwało to aż miesiąc. Nieziemski fetor był "produktem ubocznym" całego procesu. Nawet ówczesny poeta odniósł się do tamtejszych specjalności pisząc: "Papilusowi tak cuchnie z ust, że przy nim nawet  najsilniejszy zapach perfum zamienia się w odór garum."


niedziela, 29 maja 2016

"Spętani przez bogów"


Josephine Angelini – wspaniała pisarka, która podbiła moje serce cudowną serią „Spętanych przez bogów”. Jest to połączenie świata rzeczywistego z mitologią grecką. Jej styl pisania bardzo przypadł mi do gustu ( narracja pierwszoosobowa, a język prosty i zrozumiały). Całość zachwyciła mnie swoim wdziękiem i prostotą.
Helena Hamilton, jak do tej pory, była zwykłą dziewczyną, choć czuła, że do końca tak nie jest. Biegała znacznie szybciej od innych, nigdy się nie męczyła, nie chorowała i nie robiła sobie krzywdy (nawet jak tak już się stawało, szybko powracała do sił). Jej uroda była wprost nieziemska. Wszyscy chłopcy zachwycali się jej urokiem, choć sama miała o sobie bardzo niskie mniemanie. Czasami miewała uciążliwe skurcze brzucha, które utrudniały jej relacje międzyludzkie. Oprócz tego miała ogromny strach przed wodą (a mieszkała na wyspie). Claire była jej jedyną przyjaciółką, która znała ją lepiej niż ktokolwiek inny. Miała też dobre relacje z współpracownicą taty, którą traktowała jak część rodziny. Z ojcem miała bardzo dobry kontakt. Wiele osób im tego zazdrościło. W obecnych czasie również coraz rzadziej się to zdarza. Wychował ją od małego sam, gdyż matka opuściła ich już na samym początku. Zostawiła jej tylko jedną pamiątkę - naszyjnik (jak się później okaże, Pas Afrodyty). 
Wszystko jednak zmieniło się, gdy na ich wyspie pojawiła się rodzina Delosów. Dziewczyna zaczęła mieć koszmary, bardzo realistyczne, (śniła jej się jałowa kraina, z której nie było wyjścia), a po których miała brudne i poranione nogi. Na dodatek, gdy zbliżała się do kogokolwiek z nich (a przyciągała ich do siebie jakby dziwna, nadludzka siła), zwłaszcza do Lucasa, chciała ich zabić. Wszyscy mówili jej, że to tacy mili ludzie, lecz ona widziała w nich to, co najgorsze, choć nie wiedziała dlaczego.
Oprócz tego, Helena była w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ona również stała się celem Kreona - kuzyna Lucasa. Ktoś chciał ją też kilka razy uprowadzić. Próby te jednak  były nieskuteczne, gdyż otrzymała pomoc od... Lucasa. Chłopak musiał przełamać w sobie tę nienawiść do niej, choć w kryzysowych sytuacjach przychodziło mu to z niewielkim trudem, Wkrótce jednak to się zmieniło. Pewnego dnia, podczas gdy dwoje tych młodych ludzi zaczęło walczyć ze sobą, stało się coś niecodziennego. Helena, pod wpływem emocji, uniosła się w górę kilkaset kilometrów. Luce oczywiście chciał ją chronić. Kierował nim instynkt (przecież ona tego jeszcze nigdy nie robiła; nie nabrała doświadczenia), ale z drugiej strony, jakieś głębsze, silniejsze od wszystkiego uczucie. W ten oto sposób razem wylądowali na plaży, Choć może "wylądowali"  jest to nieodpowiednie słowo. Oni spadli, rozbili się na plaży tworząc w niej wielką dziurę. Ich kości były całe połamane. Ich (samoczynna) regeneracja trwała długo. Później w powrocie do zdrowia pomogła im rodzina Delosów, karmiąc ich i pojąc. Lecz dzięki temu incydentowi, nie czuli już do siebie nienawiści. Uratowali sobie nawzajem życie spłacając tym dług wobec Erynii, Po tym wszystkim Helena dowiedziała się prawdy (kim jest, co potrafi, jaka w tym wszystkim jest jej rola i znacznie więcej). 
Wszystkie postacie są tak barwne i kontrastowe, że aż dziwne jest jak do siebie pasują (lecz mówi się przecież, że przeciwieństwa się do siebie przyciągają). Wątek mitologiczny jest tak idealnie w to wpleciony, że nawet dla mnie było to tak naturalne, łatwe i jakby oczywiste (choć jestem osobą, która nie przepada za nią). Cała seria oparta jest na wojnie trojańskiej, choć w rzeczy samej nie trzeba jej znać, gdyż wszystko jest tam bardzo dokładnie opisane, Oczywiście bardzo polubiłam Helenę i od początku życzyłam jej jak najlepiej. Jednak jakie będą jej dalsze losy? Czy między nią a Lucasem jest coś poważnego? A czy w ogóle może być, skoro świat niewątpliwie zmierza ku wojnie? I o co tak naprawdę w tym chodzi? Dowiecie się już tego sami! Ja opowiedziałam wam tylko początek i mam nadzieję, że historia ta, wydała się być ciekawa.
Cała książka trzyma w napięciu - od samego początku, aż do ostatniej kartki. Wprost nie mogłam się od niej oderwać. Osobiście uważam, że jednak najlepszą książką z tej trylogii, jest ta ostatnia. Gorąco polecam każdemu przeczytanie tej ciekawej i łatwej do "przetrawienia" serii.

(Mi osobiście bardzo pomogła na lekcjach języka polskiego z mitologii ;) )



czwartek, 26 maja 2016

Wasze publikacje na blogu - garść informacji dotyczących oceny




Zbliża się klasyfikacja a wraz jej widmem wzrasta liczba Waszych pytań związanych z możliwością uzyskania dodatkowej oceny za artykuły publikowane na blogu. 
Oczywiście zapraszam do skorzystania z takiej opcji!

Pamiętajcie jednak o kilku zasadach:

  • program "wyższa ocena z WOKu" działa tylko dla osób, które publikowały na blogu REGULARNIE - osoby, które opublikowały 1-2-3 posty mogą liczyć tylko na pojedyncze oceny z aktywności
  • opublikowane artykuły mają być WASZEGO AUTORSTWA - niestety zdarzyły nam się w tym roku szkolnym odstępstwa od tej zasady :(
  • OCENIAĆ BĘDĘ JEDYNIE POSTY OPUBLIKOWANE DO 3 CZERWCA 2016 WŁĄCZNIE!



Przedłużone terminy

Na Wasze prace multimedialne w ramach projektów zespołowych czekam do 3 czerwca 2016.

"Dni krwi i światła gwiazd"

"Dni krwi i światła gwiazd" to kolejny tom cyklu  „Córki dymu i kości”, który urzekł mnie swoim  niepowtarzalnym klimatem. Autorką serii jest wcześniej wspomniana Laini Taylor pochodząca ze Stanów Zjednoczonych. To dzieło otrzymało równie duże uznanie, co poprzednia część. Na całym świecie cieszy się ogromną popularnością wśród młodzieży, ale również u starszych czytelników.



Druga część książki opowiada o dalszych losach Karou i Akivy, który jest jednym z serafinów. Dziewczyna znika w niewyjaśnionych okolicznościach po tym jak dowiaduje się kim naprawdę jest. Jej przyjaciele szukają jakichkolwiek śladów które mogła zostawić i próbują za wszelką cenę skontaktować się z Karou, a on- anioł, obawia się że mogło stać jej się coś złego, ale w całych sił próbuję odeprzeć od siebie myśl o jej śmierci. 

Tymczasem Karou przebywa wśród chimer, swoich krewnych z poprzedniego wcielenia. Dzięki wiedzy na temat wskrzeszania, nabytej w czasie dzieciństwa, kiedy całe dnie spędzała u swojego opiekuna Brimstone, może pomagać im tworzyć nową, silną armię.. Armię która walczy od wielu wieków w wojnie z oddziałami serafińskimi. 

Dziewczyna nie jest tam darzona zaufaniem, gdyż kiedy była jeszcze Madrigal złamała zasady i potajemnie spotykała się z Akivą. Oboje chcieli nowego, lepszego świata wypełnionego miłością, zaufaniem, ale przede wszystkim pragnęli pokoju. Marzyli aby dwa wrogie imperia stały się jednością. Ich marzenia stały się przeszłością, kiedy zostali nakryci podczas jednego ze spotkań w świątyni. Akiva został zamknięty w lochach, poddawali go torturą, a na koniec pozbawili go wszystkiego co miał- miłości. Mardigal została stracona na jego oczach. Był wtedy bezradny, wycieńczony, a bezduszni strażnicy mieli rozkaz zmusić go do zobaczenia jej śmierci. Po tym wszystkim, późnym wieczorem, anioł ze złamanym sercem i pustką w sobie zostaję wypuszczony- sam nie wie przez kogo. Ucieka do swojego imperium z pustymi oczami i chęcią zemsty. Nikt nie wie że Brimstone wskrzesił dziewczynę i zabrał ją z sobą do ludzkiego świata. 

Miasto chimer zostaje zniszczone, mieszkańcy zabici. Zostaje tylko niewielka ilość ocalałych.

Biały Wilk- dowódca chimer, ten sam, który skazał ją poprzednio na śmierć, udaje jej przyjaciela i obrońce. W rzeczywistości nastawia wszystkich przeciwko niej, ponieważ nadal nie może wybaczyć jej tego, że nie wybrała jego.

Teraz Karou musi wybrać , kim chce być. I zdecydować, jak daleko się posunie, by pomścić swoją rasę. Tymczasem Akiva bez wytchnienia szuka Karou, bez której nie potrafi już żyć. Prowadzi własną walkę: o odkupienie i o nadzieję. Lecz czy jakakolwiek nadzieja ocaleje z popiołów ich zniszczonych marzeń?

Cała seria pochłonęła mnie w całości. Uwielbiam tę historię- o walce dobra ze złem, o prawdziwej miłości pomimo odwiecznej wojny. Książka jest napisana prostym, ale pięknym językiem. Całość trzyma się fabuły, co jest ogromnym plusem. „Dni krwi i światła gwiazd” to fascynujące połączenie doskonałego romansu i powieści fantastycznej ze szczyptą sensacji. Powieść intryguje czytelnika, jest pełna emocji i tajemnicy. 

Klaudia Paluch 1J

piątek, 20 maja 2016

Informacja dla 2H

Proszę o solidne przygotowanie się na lekcję, którą będziemy mieć 31 maja z następujących tematów:

  • przełom dźwiękowy w kinie
  • kino okresu klasycznego (1930-1960)
  • filmowa Nowa Fala i kino po Nowej Fali (1959-1989)
  • kino przełomu XX i XXI wieku (po 1989 roku)

Te tematy omawialiśmy obszernie na lekcjach. Macie je także szczegółowo opisane w skrypcie. 

Proszę mieć także ogólną orientację w temacie historii kina polskiego (będziemy omawiać to zagadnienie na najbliższych zajęciach 24 maja). 

niedziela, 8 maja 2016

"Dobrani"



Potraficie wyobrazić sobie świat idealny? Świat, w którym nie ma żadnych chorób, zmartwień, problemów ze znalezieniem pracy, szkoły, czy też drugiej połówki? Taki świat opisuje Ally Condie w wspaniałej książce pt.: „Dobrani”. Bardzo podoba mi się w niej przekaz, iż ważne jest to, co się przechowuje w głowie – wszystkie wspomnienia i słowa, które dzieli się z wybraną i wyjątkową osobą.
Ustrój opisany w powieści przypomina totalitarne systemy, takie jak socjalizm i komunizm. Wpływ państwa na życie ludzi jest ogromny. Obywatele są nieustannie obserwowani, kontrolowani i badani. Wszystko, nawet kolor skarpetek, czy ilość kilometrów do przebiegnięcia w ramach ćwiczeń fizycznych, zależy od decyzji Społeczeństwa. Obowiązuje cisza nocna, przywodząca na myśl godzinę policyjną. Społeczeństwo ma władzę nad myślami i uczuciami, a przede wszystkim nad słowami. Każda osoba ma przy sobie tabletki o różnym działaniu; tylko po jednym zestawie, z którego nie wolno korzystać bezpodstawnie. Czerwoną, najważniejszą, należy zażyć, wtedy i tylko wtedy, pod nakazem Funkcjonariuszy. Nikt tak naprawdę nie wie, na co ma wpływ.
Poznajemy Cassie w ważnym dla niej dniu, Bankietu Doboru, podczas którego miała poznać swojego wybranka – partnera, który został skrupulatnie dopasowany do jej profilu psychologicznego, jak też genetycznego, co w przyszłości zaowocuje potomstwem o doskonałych cechach biologicznych. Jednak na tej uroczystości dzieje się coś niezwykłego. Większość, jak nie wszyscy partnerzy, nie znają się. Dopiero stopniowo zaczynają się poznawać. Dla Cassie los się uśmiechnął. Jej Wybrankiem został najlepszy przyjaciel, Xander. Jest z tego powodu szczęśliwa, choć gdzieś w głębi serca trochę zawiedziona. Pierwszym etapem takiego poznawania jest otrzymanie mikrokarty z najważniejszymi danymi na temat przyszłego partnera. W domu chciała zobaczyć to sobie na spokojnie, choć wiedziała, że zna swojego przyjaciela, jak nikogo takiego. Lecz zobaczyła twarz kogoś innego. I choć Społeczeństwo przekonywało ją, że to tylko mała usterka, dziewczyna coraz częściej zaczyna myśleć o chłopaku, którego zobaczyła. Zwłaszcza, że go znała. Chodzili na dodatkowe zajęcia wakacyjne, na które zdecydowała się dzięki wpływowi dziadka. Miał na imię Ky.
Cassia to zwykła nastolatka, która wierzy w swój kraj i bezwzględnie podporządkowuje się jego zasadom. Dopiero z czasem poznawania Ky'a zaczyna się coś w niej zmieniać. Czuje, że powinna się buntować przeciwko temu rygorystycznemu systemowi. Miłość ją zmieniła. Miłość do chłopaka, jak i do dziadka. Mając 80 lat zmarł, jak wszyscy w tym wieku. Na Ceremonii Pożegnania wręczył swojej wnuczce tajemnicze rzeczy, które Społeczeństwo uważa za niebezpieczne, nielegalne. Był w tym m.in. wspaniały wiersz do jej babci, który zmienił jej podejście. Jego sens zrozumiała jednak znacznie później. Pewnego dnia zauważyła, że to wszystko nie jest wcale takie wspaniałe i proste, jakby się mogło wydawać. Jedna mała pomyłka porusza lawinę zdarzeń, które ukazują prawdę dotyczącą Społeczeństwa. Odkryła m.in. że w daniach, które są na Ceremonii Pożegnania, a które może jeść tylko solenizant jest zatrute. Dziewczynie otwierają się oczy. Zaczyna ona widzieć i rozumieć więcej. Zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że wszystkich manipulują; że rozgrywa się nieczysta gra.

Nie wiedziałam, że na tak niewielu stronach może znajdować się tyle uczuć i emocji. Rutyna. Przewidywalność. Niespodzianki. Mroczność. Tajemnice. Sekrety z przeszłości. .I oczywiście wątek miłosny, który całkowicie zmienia bieg wydarzeń. Cassia, Ky i Xander – trzy różne charaktery, które tworzą całość. Lecz do kogo Cassia czuje prawdziwe, szczere i niezmanipulowane uczucie? Czy Społeczeństwo popsuje ich plany? Jak potoczą się dalej ich losy? Zapraszam do miłej lektury!
Dobrani” to jedna z książek, które naprawdę mnie poruszyły. Dzięki niej zaczęłam zastanawiać się nad tematami, które kiedyś nazwałam ''przyziemnymi'', a wcale takimi nie są. Dzięki niej zaczęłam inaczej patrzeć na świat. Gorąco polecam przeczytanie jej, gdyż każdemu przyda się nowe spojrzenie na świat.



wtorek, 3 maja 2016

Przypominam o uczniowskich projektach!

Zachęcam do realizacji nieobowiązkowych projektów uczniowskich:

1. Projekt zespołowy "Polacy nie gęsi... swoją SZTUKĘ mają!" - tylko do 29 maja 2016!



2. Projekt indywidualny "Pecha Kucha" - przedłużony deadline! Czekam na Wasze wystąpienia do 3 czerwca!



Szczegóły znajdziecie w zakładce projekty uczniowskie