„Wołanie kukułki” to książka Joanne Kathleen Rowling ukrywającej się pod pseudonimem Robert Galbraith. Pisarka wydała tą książkę w sekrecie i tylko nieliczne osoby wiedziały, że kryminał stworzyła autorka Harrego Pottera. Zanim prawda wyszła na jaw, książka sprzedała się w liczbie około tysiąca egzemplarzy. Jak na debiutanta jest to bardzo dobry wynik. Jednak, kiedy wiadomość o tym, że jest to książka Rowling obiegła świat, powieść sprzedała się w liczbie trzystu tysiącach egzemplarzy w samej Wielkiej Brytanii. Do Polski powieść trafiła w grudniu 2013. Książka liczy 450 stron.
Opis wydawnictwa:
Ciało supermodelki Luli Landry zostaje znalezione pod oknem balkonu jej londyńskiej rezydencji. Policja stwierdza samobójstwo, ale brat celebrytki w to nie wierzy, dlatego zatrudnia prywatnego detektywa, Cormorana Strike’a.
Strike jest weteranem wojennym, podczas służby w Afganistanie ucierpiał i fizycznie i psychicznie. Ma kłopoty finansowe i właśnie rozstał się z kobietą swojego życia. Sprawa Luli jest dla niego szansą na odbicie się od dna, ale im bardziej detektyw wikła się w skomplikowany świat wyższych sfer, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo.
Wciągająca, elegancka intryga zanurzona w atmosferze Londynu - od spokojnych uliczek Mayfair, przez ciasne bary East Endu, aż po zgiełk Soho - sprawia, że Wołanie kukułki jest nadzwyczajną książką.
Szczerze, to nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Nie muszę mówić, że saga Harrego Pottera była cudowna, ale niestety o „Trafnym wyborze” mam kompletnie przeciwne zdanie. Debiut Rowling w literaturze dla dorosłych był moim zdaniem nudny, bez uczucia, bez pomysłu, a sama autorka zdawała się męczyć przy pisaniu tej książki. Dlatego obawiałam się tej książki, tym bardziej, że jest to kryminał, a jak wiadomo, ciężko stworzyć coś wyjątkowego w tym gatunku. Na moje szczęście, wasze, wydawców i wszystkich czytelników na świecie, książka udała się naprawdę świetnie.
Co w niej gra? Przede wszystkim postacie. Dwójka głównych bohaterów, jest naprawdę świetnie wymyślona i przedstawiona. Cormoran jest osobą bardzo konkretną, o określonych wartościach i poglądach. W życiu kieruje się wiedzą, doświadczeniem lub też zimną kalkulacją. Odciska się również na nim piętno jego traumatycznej przeszłości w wojsku, oraz niedawne zerwanie z kobietą, którą naprawdę kochał. Przy tym wszystkim charakteru mu w ogóle nie brakuje. Podoba mi się też, że poznajemy go stopniowo przez jego działania, czy reakcje i że w trakcie powieści ewoluuje. Robin również jest niebanalną postacią. Strasznie skojarzyła mi się z Amy Pond (tudzież Williams) z Doctor Who. Są oczywiście pewne różnice między nimi (np. Robin jest trochę mniej wygadana), ale to mniej więcej ten sam typ osobowości. Jest energiczna, szybko składa fakty, nie boi się wejść w samo centrum wydarzeń i ma poczucie humoru. Robin z Cormoranem, choć są całkiem różni, stanowią świetny duet i aż miło ogląda się ich w razem akcji.
Intryga jest ciekawie prowadzona. Scena po scenie dostajemy kolejne wskazówki oraz dowody, a czytelnik, czy tego chce, czy nie, włącza się w sprawę i sam zaczyna główkować. Nie jest to żaden dynamiczny kryminał z mnóstwem pościgów, napadów i włamań. Nie. Tu akcja dzieje się powoli i spokojnie. Są oczywiście momenty większego napięcia, ale przez większość czasu mamy spokojne badanie sprawy i przesłuchiwanie kolejnych świadków.
Zapewne wszyscy znacie styl pisania Rowling. Pewnie każdy z Was, tam po drugiej stronie ekranu, czytał Harrego Pottera. Nie muszę zatem mówić, że jest dobry. Nie wybitny, ale zadawalający. Sprawia, że jej książki czyta się z przyjemnością. Tak też jest w tym przypadku. Jednak książka, według mnie, mało wciąga. Myślę, że wynika to z faktu, który opisałam w akapicie wyżej - z wolnej akcji. Choć miałam ochotę czytać, to nigdy nie miałam takiej myśli jak „O matko! Muszę widzieć co będzie dalej!”. Nie. Po prostu szłam przez fabułę dalej, ale jakoś strasznie mnie nie intrygowała.
Warto też wspomnieć, że kryminał ten nie jest jakiś super oryginalny, czy przełomowy. Szczerze, to myślę, że gdyby udało się utrzymać w sekrecie prawdziwą tożsamość autora, to książka ta przeszłaby bez echa. Wówczas pewnie nie zostałaby wydana w Polsce i nie trafiła by do moich rąk. W efekcie jednak cieszę się, że tak się nie stało. Jestem zadowolona, że miałam możliwość zapoznania się z tą powieścią, bo pomimo paru mankamentów jest to warte uwagi, przyjemne czytadło. Idealne na luźny, weekendowy wyjazd, czy długą podróż pociągiem.
Na koniec jeszcze powiem, że Rowling zamierza napisać całą serię z udziałem detektywa Cormorana. Nie wiadomo jeszcze ile będzie mieć tomów. Wiadomo natomiast, że drugi tom jest już gotowy. Nosi tytuł „The silkworm” czyli w dosłownym tłumaczeniu „Jedwabnik” i wychodzi w oryginale w czerwcu tego roku. Na pewno przeczytam tą książkę i już nie mogę się doczekać polskiej premiery.
Podsumowując, „Wołanie kukułki” to miłe czytadło kryminalne, gdzie najlepszym aspektem są bohaterowie. Warto sięgnąć po tą książkę, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Jest wskazana przede wszystkim dla fanów twórczości Rowling. Jeśli natomiast uchowały się tam jakieś osoby, które nie poznały dorobku tej autorki, a chcą to zrobić, to zdecydowanie polecam zacząć od Harrego Pottera.
Moja ocena: 7/10.
Trzymajcie się!
Karolina Rączka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.