czwartek, 30 maja 2013

Myslovitz - 1.577 (recenzja)

myslovitz 1577Dzisiaj mam dla Was recenzję najnowszego albumu grupy Myslovitz. Zespół ten jest mi najbliższy, nie ma utworu, którego bym nie znała oraz faktu ich z historii, którego bym nie kojarzyła. Odejście wokalisty, który udzielał się w zespole przez 20 lat było dla wszystkim szokiem, mimo, że gołym okiem było widać jaka sytuacja panuje w zespole i to nie od dzisiaj, a już od kilkunastu lat. Płyta ta była dla mnie ważna, bo jej wydanie to pewien przełom. Z jednej strony pokazanie, że brak Artura to nie tragedia, a z drugiej, że Myslovitz dalej potrafi tworzyć ładne piosenki. Czy udowodnili nią, że zespół nic nie stracił na jego odejściu pozostawmy już do opinii indywidualnej każdego słuchacza. Poniżej moje zdanie, a recenzje standardowo znajdziecie TUTAJ. _________________________________________________________________________________________________________________ Odejście Artura było szokiem. Wiele fanów zadawało sobie pytanie: co dalej będzie z Myslovitz? Czy w ogóle możemy się jeszcze czegoś spodziewać z ich strony? Początkowo była mowa o EPce na dobry start z nowym wokalistą, lecz nagle pomysł ten przerodził się w coś większego – w pełnowymiarowy album. Jeśli nadal nie znacie odpowiedzi na powyższe pytania to odpalcie 1.577 a rozwiążą się one w mig.

Tajemnice 1.577 stopniowo było obnażane na antenie radiowej Trójki. Początkowo pojawiało się 60 sekund danego utworu, które robiło niesamowity apetyt na wysłuchanie go w całości, a następnie w autorskich programach redaktorów pojawiały się one już w całej swojej okazałości. Jako pierwszy w ogóle fanom został zaprezentowany utwór Trzy Sny o Tym Samym. To właśnie on był grany na koncertach jako zapowiedź nowej płyty i trzeba przyznać, na występach live sprawdzał się idealnie, a studyjnie również brzmi dobrze. Wróćmy jednak do prawidłowej kolejności – krążek otwiera Telefon, który ukazuje nieco liryczne oblicze Michała. Całość jest bardzo spójna, w miarę trwania stopniowo się rozkręca aż wreszcie następuje kulminacja – wyrazisty wokal, gitary! Nie bójcie się – drugi kawałek o nazwie Prędzej Później Dalej to już żywiołowe, ostre granie. Kawałek był nawet obdarowany tytułem ‘Piosenka Dnia’ w radiowej Trójce. Jest on wynikiem pracy Jacka Kuderskiego, który początkowo widział go na kształt Munich Editors, lecz mimo to, że zespół trochę odszedł od tego pomysłu, to faktycznie te napędzane gitary trochę przypominają granie Brytyjczyków. Znów możemy złapać oddech i przejść do Wszystkie Ważne Zawsze Rzeczy z bardzo optymistyczną melodią i gościnnym udziałem Natalii Baranowskiej. Koniec Lata to jak dla mnie próba zmiany czegoś na siłę. Mimo niezbyt dobrego wejścia na szczęście w mniej więcej połowie przychodzi w nim czas na refren, który jest genialny i wtedy już pogłaśniam dźwięk z przyjemnością. Hipnotyzujące gitary porywają w mroczny trans – no tylko ten początek! Trzy procent to już Myslo jakie znamy od lat mniej więcej z okresu Korova Milky Bar. Genialne gitary!  Jaki to Kolor? / GFT i Jaki To Kolor? / 4.00 mimo, że mają podobne tytuły to od siebie różnią się znacząco. W pierwszy kawałku wita nas gitara akustyczna i nawiązanie do britpopowych inspiracji i początków zespołu, a w druga kompozycja jak nic przypomina mi Wyznanie z debiutanckiego krążka. Szum to już niemal finisz – mogę spokojnie zaliczyć go do jednej grupy wraz ze wspominanymi już utworami Wszystkie Ważne Zawsze Rzeczy oraz Trzy Sny o Tym Samym. Charakteryzuje je to samo, lekki wokal, delikatne gitary. Faktycznie przypomina on pierwsze dokonania grupy, jak to sam zauważył Jaca przy okazji jednego ze swoich wpisów na Facebooku zespołu. Na sam koniec mamy Być jak Johny Wayne, którego początek przypomina akustyczne wykonanie kompozycji Myslovitz. Mimo, że tekst banalny, to brzmi bardzo szczerze.

Cieszę się, że chłopaki odżyli, nabrali sił i bez kontroli nad głową nagrali nową płytę. Gdzieś przeczytałam, że rewolucji ona nie zrobiła, ale jestem przekonana, że prawdziwi fani (nie ci którzy się odwrócili, ale ci którzy byli i wspierali) docenią ile pracy chłopaki włożyli w to wszystko i jeśli trzeba na coś to przymkną oko. Ważne jest, żeby w zespole panowała dobra atmosfera, fani również to odczuwają podczas koncertów kiedy jest źle, a kiedy dobrze. Teraz widać tę radość z grania (u każdego!) i to naprawdę nas – fanów – cieszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.