poniedziałek, 28 marca 2016

Recenzja książki "Więzień Labiryntu"



James Dashner jest autorem wspaniałej książki pt.: „Więzień Labiryntu”. Jego seria porównywalna jest do „Igrzysk Śmierci”, czy „Niezgodnej”. Z początku trudno się ją czyta (bohaterowie używają specyficznego slangu), lecz później robi się naprawdę ciekawie. Autor trzyma czytelników w napięciu, aż do samego końca.
Książka opowiada o szesnastoletnim chłopaku, Thomasie, który z niewiadomych przyczyn trafia do Strefy. Tam mieszkają Streferzy (około 50 chłopaków), a wokół nich znajduje się Labirynt. Tom przybył tam w Pudle (windzie), a jego pamięć w większości została wymazana. Spotkało to wszystkich. Jego pierwszy dzień był ciężki. Próbował się stamtąd wydostać. Dopiero w nocy uświadomił sobie, że to miejsce wydaje się znajome. Zaprzyjaźnił się z 9-letnim Chuckiem, choć często go irytował. Pierwszego ranka po Strefie oprowadził go Alby, przywódca. Wiele miejsc kojarzył, lecz nie przyznawał się do tego. W głębi serca czuł, że musi zostać Zwiadowcą. Nie wiedział nawet czym oni się zajmują. O tym również nie wspominał, po tym, gdy Chuck go wyśmiał. Musiał się wiele o tym miejscu nauczyć. Jedną z najważniejszych zasad było to, by nie wchodzić do Labiryntu nocą, po zamknięciu Wrot. Panują tam wtedy Buldożercy – wielkie i obrzydliwe stwory, które były maszynami. Pierwszy raz Tom widział je, gdy pokazał mu je Newt – pomocnik Alby'ego, który okazał się dobrym przyjacielem.
Zesłanie Thomasa nie mogło być przypadkowe. Od jego przybycia zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Następnego dnia Stwórcy przysłali kolejnego Strefera (a zwykle robili to co miesiąc). Była to DZIEWCZYNA. Pierwsza dziewczyna w Strefie. Dla Tommy'ego wydawała się znajoma, choć nie chciał się do tego przyznać, nawet przed sobą. Niedługo po tym Mihno (jeden ze Zwiadowców, a później jego przyjaciel) znajduje martwego Buldożercę (to też coś nowego). Wyruszają ponownie z Alby'm na zwiady, lecz ten ożył i zranił ich przywódcę. Tommy próbując im pomóc, wszedł do Labiryntu, nie zważając na zamykające się Wrota. Tak jako pierwszy (wraz z Mihno) przeżyli noc w Labiryncie, co wszyscy wcześniej uważali za niemożliwe.
Książka ta jest pełna tajemnic i zwrotów akcji. Napisana jest w wymyślonym slangu, do którego trzeba się przyzwyczaić. Fabuła jest dość ciekawa, z każdą stroną wciąga jeszcze bardziej. Bohaterowie mają różne charaktery, które często w połączeniu ze sobą dają mieszankę wybuchową. Lecz czy w końcu znajdą upragnione wyjście z Labiryntu? Czy ono w ogóle istnieje? I jaki był cel zesłania ich w to miejsce? Pytań jest wiele. Odpowiedzi trochę mniej. Lecz jeżeli dotrwacie do końca, znajdziecie klucz do odpowiedzi na te pytania.

„Więzień Labiryntu” to książka warta polecenia. Cały czas trzyma w napięciu i trudno jest ją odłożyć. Pochłonęła mnie całą, choć osobiście uważam, że druga część jest znacznie lepsza. Na podstawie tej książki powstał również film, który również bardzo polecam, gdyż równie jest bardzo ciekawy i dobrze ukazuje wydarzenia z książki.  

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.