wtorek, 16 kwietnia 2013

Spodek odleciał ze Slashem! :D


Minęły 2 miesiące od występu światowej ikony rocka w Katowickim Spodku, a fani nadal nie mogą dojść do siebie po tym cudownym wydarzeniu. Slash to genialny gitarzysta, który zaistniał w świecie muzyki już pod koniec lat 80, kiedy to wraz z Guns N' Roses nagrywali hit za hitem i zapełniali największe stadiony. Po odejściu z zespołu nie przestał tworzyć i nadal osiąga sukcesy. Obecnie występuje z wokalistą Mylesem Kennedym (znany także z Alter Bridge) i zespołem ukrytym pod nazwą Conspirators.
Aby nie zabrnąć zbyt daleko w biografię artysty, przejdę do właściwego tematu tego wpisu - koncertu w Polsce :)


Cofnijmy się do kwietnia 2012, właśnie wtedy został przeprowadzony wywiad z gitarzystą, którego tematem była nowa płyta pt: "Apocalyptic Love".
Nie ma w tym nic w tym niezwykłego gdyby nie fakt, iż pod koniec rozmowy artysta obiecuje, że podczas najbliższej trasy po raz pierwszy odwiedzi Polskę.
Gdy po kilku miesiącach opublikowano filmik z wywiadem, w fan clubach artysty zaczęło wrzeć. Między fanami zapanowała nieokiełznana radość. Pozostało nam jedynie czekać na oficjalne informacje.
27 listopada doczekaliśmy się!
Na portalach internetowych można było przeczytać:
13 lutego 2013 roku w katowickim Spodku zagra Slash, jedna z najbardziej wyrazistych postaci rock'n'rollowej sceny!
czy też:
Jeden z najlepszych gitarzystów wszech czasów wystąpi w Katowicach!
Wtedy przestaliśmy czuć radość... po prostu oszaleliśmy ze szczęścia :D
Jak przystało na polskich wielbicieli, już po paru dniach zaczęliśmy planować koncertowe akcje.
Wybraliśmy najlepszy pomysł i tak oto w grudniu rozpoczęła się zbiórka pieniędzy na ogromną flagę z powitaniem dla Slasha i reszty zespołu.
Nim zdążyliśmy się obejrzeć był już luty (jak ten czas wtedy szybko leciał...).

Wydarzenia z dnia koncertu mogłabym przedstawić w postaci najważniejszych informacji, tak jak to robiły gazety i inne media ale postaram się ukazać to wszystko w inny sposób.
Opowiem Wam je oczami fana - moimi oczami ;)
Po przyjeździe na miejsce (z prawie sześciogodzinnym wyprzedzeniem!), przed Spodkiem czekało już bardzo wielu fanów. Ze względu na mróz staliśmy blisko siebie i częstowaliśmy się gorącą herbatką, a co po niektórzy także innymi rozgrzewającymi trunkami.
Czas mijał, a kolejki do bramek gdzie miały być sprawdzane bilety wydłużały się i poszerzały.
Około godziny 18 przepuszczono nas przez pierwsze przejścia prowadzące do wnętrza Spodka. Następnie można było zostawić kurtki w szatniach ale myślę, że dla fanów którzy chcieli znaleźć się jak najbliżej sceny była to strata czasu. Dotarcie pod wejścia prowadzące na płytę przypominało wyścig. Ludzie pędzący przed siebie z myślą żeby tylko zająć jak najbliżej kolejkę, nie zważający na nic. Muszę przyznać, iż z perspektywy osoby stojącej obok wyglądało to co najmniej komicznie :]
Następnie zostaliśmy wpuszczeni do sali koncertowej. Nieskromnie wspomnę, że udało mi się dotrzeć do pierwszego rzędu pod sceną - marzenia się spełniają ;3
Już po kilku minutach zapanował niemiłosierny ścisk, który utrzymał się przez kolejne 5 godzin - aż do zakończenia koncertu. Najsłabsi nie wytrzymywali nacisku i co chwilę wyciągaliśmy pół przytomnych ludzi. Oczekiwanie na gwiazdę wieczoru umilił nam zespół Anti Tunk Nun. Jest to polska formacja, której lideruje 14-sto letni (!) gitarzysta. Zagrali całkiem przyzwoicie ale myślę że wszyscy czekali na to co miało dziać się już za moment.
Punkt 21 zgasły światła. Natężenie dźwięków wydobywających się z naszych gardeł było niesamowite. Na scenę po kolei wchodzili Brent Fitz (perkusja), Frank Sidoris (gitara rytmiczna), Todd Kerns (gitara basowa), Myles Kennedy (wokal) i na końcu Slash ubrany w swój czarny cylinder, schowany za burzą loków i okularami przeciwsłonecznymi. Wreszcie zabrzmiały pierwsze dźwięki utworu "Ghost" - szczerze mówiąc słabo pamiętam co się wtedy działo, czyste szaleństwo i niedowierzanie w to, że 2 metry dalej stoi mój idol :D
Z każdą piosenką można było zauważyć na twarzach "Konspiratorów" ogromną radość, która udzielała się wszystkim koncertowiczom, a było nas aż 11 tysięcy! :)
Podczas czwartej piosenki - "Back From Cali", która kilka lat temu była przebojem również w Polsce, rozłożyliśmy naszą flagę :3
Jak wyszła akcja możecie zobaczyć na poniższym filmiku:
Nie pozostała ona również bez komentarza samego artysty:
"Przy okazji chciałbym podziękować fanom w Polsce, którzy przygotowali ten niesamowity baner, który przykrył cały przedni rząd. To było coś ogromnego! Dziękuję" - napisał Slash na Facebooku i Twitterze ("dziękuję" było w naszym języku)
Na "No More Heroes" sporo osób mających miejsca na trybunach wstało ze swoich siedzeń i już więcej z nich nie skorzystało :)
Duże emocje wzbudziła także "Anastasia". Jej refren wyśpiewany przez tysiące gardeł i ten niesamowity riff! Oprócz efektów solowej kariery gwiazdora usłyszeliśmy też sporo niezapomnianych hitów Guns N' Roses takich jak: "Sweet Child O' Mine", "Paradaise City" z ogromną chmurą konfetti, "Welcome To The Jungle", "Rocket Queen" z trwającą ok. 10 minut, niesamowitą solówką i wiele innych (na tych poprzestanę chociaż chętnie wypisałabym całą resztę ;D).
Zespół pokazał na prawdę świetną formę. Od samego początku dawali z siebie wszystko, mieli bardzo dobry kontakt z publicznością, a swoją muzyką oczarowali nie tylko fanów ale też bardziej obiektywnych słuchaczy jak np. moich rodziców ;)
Wszystkie "dziękuję!" i "see you next time" wypowiadane przez uśmiechniętych od ucha do ucha muzyków brzmiały więcej niż szczerze.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy...
Po finałowym "Paradaise City" zespół jeszcze raz podziękował, pożegnał się i zszedł ze sceny. Koniec historii? Nie, jacy byliby z nas fani gdybyśmy nie spróbowali zdobyć autografów! :D
Przy wyjeździe z parkingu, na którym stały autobusy artystów zebrała się grupka ok. 100 osób. Czekaliśmy wszyscy razem wyśpiewując piosenki naszego idola niczym jedna wielka rodzina. Niestety tym razem nie doczekaliśmy się, zespół pojechał do Wilna w dalszą część trasy.
Po wszystkim Slash napisał na facebooku:
"To zaszczyt występować jako gwiazda areny. Ale to jeszcze większy zaszczyt, kiedy się wyprzedaje taki koncert; dziękujemy Katowice, rządzicie!"
Koncert minął ale wspomnienia zostaną do końca życia :3 Teraz pozostaje nam czekać na kolejną płytę i trasę, które są planowane na 2014 rok. Todd Kerns zapytany na swoim blogu czy planują zagrać koncert również w Polsce, odpowiedział że możemy spodziewać się ich powrotu już w przyszłym roku :D
Oby było co najmniej tak samo cudownie :)


zdjęcia pochodzą z polskiego fan clubu gunsnroses.com.pl,
interia.pl,
kararokita.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.