poniedziałek, 4 czerwca 2018

"Lucifer" - recenzja serialu






Kiedy półtora roku temu przeglądałem karty z serialami na jednej z popularniejszych stron internetowych w oko wpadł mi serial o tytule "Lucifer". Spodziewałem się kolejnego nudnego tworu z pod gatunku horroru. Jakie było moje zdziwienie, gdy po zobaczenia pierwszych trzech odcinków pierwszego sezonu okazało się, że moje przeczucia co do niego znacznie odbiegały od tego, z czym mam do czynienia.
"Diabeł" okazał się być niczym innym jak kryminałem fabularnym z elementami fantastycznymi. Serial, którego premierę świat ujrzał 25 stycznia 2016 roku, mający swój pierwowzór na kartach serii komiksów DC o tym samym tytule (warto podkreślić, że fabuła serialu mocno odbiega od wydarzeń przedstawionych na łamach komiksu, więc zagorzali fani powinni mieć to na uwadze), opowiada historię syna Boga - tytułowego Lucyfera Morningstar (Tom Ellis), który znudzony osądzaniem ludzi w piekle wyrusza na bezterminowe wakacje, a miejscem gdzie postanawia je spędzić jest Los Angeles. Czas mija mu na ostrych imprezach, gdzie kolosalne ilości alkoholu i narkotyków, które normalnego śmiertelnika już dawno odprawiły by na tamten świat, nie są niczym niezwykłym. Fabuła rozwija się w momencie, gdy w klubie "Lux" należącym do naszego bohatera popełnione zostaje morderstwo. Sprawą zajmuje się druga z najważniejszych osób w serialu - detektyw Chloe Decker (Lauren German). Lucyfer postanawia użyczyć swych umiejętności detektyw w rozwiązaniu zagadki. Niewyjaśniony splot losów tych dwóch postaci sprawia, że duet rozwiązuje razem sprawy przestępstw przez następne 3 sezony. 




            Przechodząc do aspektów serialu, które mnie osobiście podobały się najbardziej to zdecydowanie humor wynikający często z niezrozumienia ludzkiej natury przez Lucyfera. Występują też odwołania do znanych dowcipów o Diable czy Bogu.  
            Drugą rzeczą są kreacje bohaterów. Oczywiście najwięcej czasu poświęcono dwóm najważniejszym - Chloe oraz Lucyferowi, stąd też są oni zobrazowani w sposób najciekawszy. Lucyfer schodząc na Ziemię przedstawiany jest jako osoba traktująca ludzi niczym byty gorsze od niego. Z czasem okazuje się, że ludzie wcale się od niego tak nie różnią i są w stanie świetnie go zrozumieć. Wraz z biegiem serialu i kolejnymi sezonami widzimy jak zmieniał się jego stosunek do „Ojca”, którego winił za każde wydarzenie sądząc, żejest to element jakiegoś większego planu. Podobał mi się fakt, że pod koniec jego opinia zdawała się zmieniać w stronę stwierdzenia, że tak naprawdę to my jesteśmy panami swojego losu a Bóg nie ma w tym nic do rzeczy. Lucyfer jak to Diabeł, miał swoje iście „szatańskie” oblicze, które na co dzień skrywał pod maską przystojnego, bogatego miłośnika imprez. Co ciekawsze nie starał się ukrywać swojego pochodzenia, lecz najczęściej myślano, że jest to rodzaj przenośni. Chloe, aż do finału trzeciego sezonu uważała jego teksty o boskości za wymyślną metaforę waśni pomiędzy nim a jego ojcem.
Natomiast, wspomniana już wcześniej Chloe Decker jest przedstawiana jako młoda detektyw, którą poznajemy niedługo po jej rozwodzie. Mimo to daje sobie rady zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym gdzie zajmuję się swoją córką i stara się dla niej jak najlepiej. Jest osobą silną psychicznie, poważną i też tak podchodzącą do spraw zawodowych. Po połączeniu sił z Lucyferem musi sobie radzić w kolejnych sprawach, lecz tym razem może polegać też na swoim partnerze, choć nie zawsze tak będzie, gdyż czasem nasz Diabeł stara się pomóc Pani detektyw, ale wszystko idzie jeszcze gorzej. Oczywiście w serialu występuje masa innych bohaterów drugoplanowych jak na przykład zesłany z Nieba brat protagonisty – Amenadiel (D.B. Woodside), który ma sprowadzić go z powrotem do piekła; jest też Mazikeen (Lesley-Ann Brandt)  – pomniejszy diabeł pomagający Lucyferowi, czy też Charlotte Richards (Tricia Helfer), która tymczasowo zostaje opętana przez ducha matki wcześniej wspomnianych aniołów. Wszystkie te postacie mają swoje własne wątki, które pozornie odbiegają od siebie lecz łączą się w spójną całość wraz z postępem fabuły.




             W trakcie seansu warto też nadstawić uszu by usłyszeć świetnie skomponowany soundtrack, gdzie znaleźć możemy covery znanych utworów śpiewanych przez Toma Ellisa w trakcie scen w klubie LUX. Myślę, że wiele utworów zapadnie widzom w pamięć tak jak i mnie.




             Jedną z najważniejszych cech, za którą cenie sobie ten serial jest to, jak duże emocje wzbudzał on u mnie, gdy zacząłem go oglądać jakieś półtora roku temu, i udało mu się je zatrzymać aż do finału trzeciego sezonu. Widz przeżywa te same emocje co bohaterowie niezależnie, czy są one dobre czy złe. Po prostu z czasem bardzo przywiązałem się do oglądanych postaci.
             Podsumowując, „Lucifer” oprócz ciekawego wątku głównego bohatera, porusza wątki takie jak dobro i zło, czy zagadnienia o istnieniu wolnej woli. Poza tym jest dziełem godnym polecenia, który powinien zostać w pamięci widza na długo. Niestety wraz z emisją ostatniego, bo 24 odcinka 3 sezonu, 14 maja tego roku w związku z malejącą oglądalnością 2 i 3 sezonu, stacja FOX podjęła decyzję o kasacji serialu. Na fali internetowych akcji mających na celu uratowanie serialu przed nieubłaganym końcem, zdecydowano się wypuścić dwa dodatkowe odcinki mogące być wstępem do czwartego sezonu. Póki nie znajdzie się stacja, która godnie zastąpi FOX, losy serialu są raczej przesądzone. Mi nie pozostało już nić do dodania poza #SaveLucifer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.