____________________________________________________________________________________
She&Him to duet tworzony przez Zooey Deschanel oraz M. Warda. Na swoim koncie mają 3 autorskie studyjne albumy oraz jeden, zawierający świąteczne przeboje takich muzyków jak Frank Sinatra czy Elvis Presley.
W 2011 roku dokładnie 24 października światło dzienne ujrzała ich
specjalna płyta z coverami wszelkich świątecznych utworów. Pod nazwą A Very She & Him Christmas kryło się 12 kawałków. Przyjrzyjmy się im.
Krążek otwiera kompozycja The Christmas Waltz wspominanego Franka Sinatry.
Jak sam tytuł wskazuje jest to idealny utwór do tańca – spokojny,
delikatny. Wersja, której się przyglądam nieco odbiega od oryginału,
jednak nadal zachowuje w sobie ten niepowtarzalny klimat. She&Him
bardzo minimalistycznie ją potraktowali – nie ma chórków, warstwa
muzyczna jest bardzo ograniczona, bo do jego wykonania potrzebowali
zaledwie gitary oraz uroczego głosu Zooey. W Christmas Day także nie szarżują instrumentami, a całość wydaje się nieco chłodniejsza od wersji Briana Wilsona. Pojawiają się delikatne chórki, jednak wszystko jest utrzymane w zimnej akustycznej stylistyce. Have Yourself a Merry Little Christmas to kolejna urocza ballada rodem z amerykańskiego filmu. She&Him
znów tak jak i w utworze otwierającym ten krążek nie zaprzątają sobie i
nam głów zbędnymi dodatkami, a znów stawiają na minimum – Zooey delikatnie balansuje głosem po pobrzękującej gitarze. I’ll Be Home for Christmas
także czaruje skromną szatą, a chwilami przypomina jam session w jednej
z amerykańskich knajp. Momentami dźwięki z gitary wydobywają się jakby
od niechcenia i leniwie przeplatają się z przepięknymi frazami.
Christmas Wish zaskakuje nas
nie tylko dlatego, że słyszymy z nim męską część duetu, ale nareszcie
mamy tu wyraźnie zarysowaną melodię. Subtelne chórki dopełniają
kompozycję, pojawia się także delikatna perkusja, a ja mogę dodać tyle,
że to od początku to pierwszy utwór, który zostanie w mojej głowie na
dłużej. Nie chcąc, ale musząc iść dalej natykamy się na Sleigh Ride. Znów zostajemy zaskoczeni bo kawałek ten nabiera niezłego tempa i wyrywa nas z letargu, w który mogliśmy dotychczas wpaść. Rockin’ Around the Christmas Tree to chyba z pośród tych, które się tutaj pojawiły najbardziej wam znana propozycja. Brenda Lee ma w głosie cos takiego, czego nie da się podrobić, dlatego She&Him
nie próbując jej naśladować zrobili to po prostu po swojemu. Są
klawisze, fajny rytm i solówka – nareszcie coś się zaczyna dziać, miejmy
nadzieję, ze będzie tak do końca. Silver Bells w oryginale jest bardzo spokojne, a gdy Zooey
i kolega zrobią to co robili na początku, czyli spowolnią ją jeszcze
będzie to.. po prostu nudne. Ich interpretacje często bywają po prostu
za ostrożne. Tu gdzie jest pole manewru i mogliby dołożyć coś od siebie –
po prostu tego nie wykorzystują. Minimalizm jest uroczy, ale czasem
bywa i irytujący.
Baby It’s Cold Outside to
muzyczna rozmowa dwóch osób, zatem i tutaj wokalnie duet udziela się w
całości. Mamy fajny bas, głosy fajnie się przenikają, a maniera głosu Zooey nieźle się tutaj wpasowuje – całość znów ma swój koloryt. Blue Christmas to znów klimat pierwszych nagrań. Little Saint Nick to ponownie zmiana tempa, fajna akustyczna gitara i chórki. Całość zamyka The Christmas Song, czyli to co już mieliśmy – subtelny wokal, leniwa gitara, czyli She&Him w czterech słowach.
Tak jak już wspominałam –
jest to dobra płyta, aby na chwilę się zatrzymać, usiąść i w ciszy
delektować się każdym jednym dźwiękiem jaki proponuje nam ten duet.
Ostrzegam jednak, że ta lekkość, delikatność i wszelka oszczędność może
okazać się chwilami irytująca. Mimo to, She&Him
dodali do klasycznych utworów cząstkę siebie i naprawdę warto zapoznać
się z tym wydawnictwem, a później samemu postawić odpowiednią ocenę.
Recenzja dostępna również TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.